Biegłam przed siebie ile sił w łapach, za sobą wciąż słyszałam wściekłe
ryki i łamanie drzew. Co jakiś czas oglądałam się za siebie sprawdzając
jak daleko jest hydra. Stworzenie przedzierało się między drzewami
bardzo sprawnie. Przerażona biegłam dalej szukając miejsca w którym będę
mogła się schować. Nawet nie zauwarzyłam kiedy zaczęłam brnąć w śnieg.
Moje tępo znacznie zmalało, musiałam skakać. Mimo to zapadałam się w
śnieg. Hydra z łatwością tutaj się przemieszczała, była w końcu ogromnym
stworzeniem które nawet nie odczuwa takich rzeczy. Czułam drżenie pod
łapami, nasilało się z każdym jej krokiem. Wyskoczyłam z zaspy prosto na
cienki lód na jeziorze. Odwróciłam się przodem do mojego oprawcy,
pewnie stąpała aż do momentu gdy jej łapa zapadła się w wodę. Głośne
ryki wydobyły się z każdej jej paszczy. Pisnęłam i padłam na brzuch
zasłaniając uszy łapami. Lód naokoło mnie pękał aż w końcu utworzyła się
dziura a ja zsuwałam się do wody. Pazurami starałam się w jaki kolwiek
sposób wbić i jakoś podciągnąć. Jednak na nic się to zdało. Krzyczałam o
pomoc ale wątpiłam, że ktoś mnie usłyszy. Hydra starała się do mnie
sięgnąć głową i w jakiś sposób mnie do siebie przyciągnąć. Czując już
jej ciepły oddech wolałam wpaść do wody. Puściłam się i już miałam wpaść
do lodowatej wody kiedy nagle ktoś mnie złapał za kark i wyciągnął.
(Ktoś ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz