- Urooczoo. – przeciągnąłem słodkim głosem i ruszyłem za parą nowopoznanych wilków. Cisza nie trwała długo, Toshiro zagadnął:
- Więc jak tu trafiłeś, Skazo?
Po chwili milczenia odparłem:
- Jak to? Nie wiesz? Przecież przed chwilą byliśmy tam. – wskazałem łapą
– a teraz, po chwili marszu z wami, trafiłem tu. – wywinąłem się z
oczekiwanej odpowiedzi, ale nie na długo. Klair fuknęła na mnie bym się
nie wydurniał, ale już po chwili powrócił jej promienny uśmiech.
- Ależ mówię szczerze! Jakże to? Nie pamiętacie? – zacząłem się bronić z
fałszywym tonem. Wilki spojrzały na mnie znacząco i postanowiłem
wyjawić długo skrywaną prawdę.
- Przyszedłem. – oznajmiłem beznamiętnie. - Na własnych łapach. –
dodałem po chwili dla uwierzytelnienia swojej poprzedniej wypowiedzi. –
Szedłem dniami i nocami. Przez góry, przez lasy. Szedłem wytrwale,
niezłomnie. W głodzie i chłodzie. Czasem wydawało mi się, że lecę,
płynę. A może to nie był sen?
Znajomi zrozumieli, że nie chcę się dzielić przeszłością i nie zadawali więcej pytań w tym kierunku.
- Ładnie tu, ładnie. – westchnąłem. Znalazłem nawet tu, nieopodal ładny
domek. Wejdziecie na chwilę? Jedynie upoluję pierwej krzynkę soczystego
mięsiwa.
Klair zaśmiała się i stwierdziła, że nie muszę się fatygować, ale
mieszkanko z chęcią zobaczą, by w razie potrzeby uniknąć niepotrzebnych
poszukiwań.
Wchodząc w zamglony las, kroki stawiali niepewnie, a każdy kolejny
oddech stawał się głośniejszy. Wokół panowała niezmącona cisza i
wszechobecny spokój.
- O, zapraszam, to tutaj. – powiedziałem rozwlekle i bezemocjonalnie. –
Stała opuszczona, więc ją przygarnąłem. – dodałem szeptem, puszczając
gości przodem.
<Toshiro? Klair? Przepraszam, że tak długo, obiecuję poprawę.. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz