(Czym zasłużyłam sobie na ten ,,zaszczyt" ? XD)
Fioletowe światło, które oświetlało nam drogę nadawało wszystkiemu
mroczniejszego wyglądu. Spojrzałam nie pewnie na Grima, wahałam się czy
tam wchodzić. Jednak moje niezdecydowanie zniknęło gdy usłyszałam szept
basiora:
-Chyba się nie boisz?- Wyprostowałam się dumnie i odparłam:
-Jasne że nie-Pchnęłam łapą drzwi. Zawiasy były tak zardzewiałe że
drewno bez większego wysiłku upadło ukazując nam małą i dość ciasną
izdebkę. Półki zawieszone na ścianach uginały się pod ciężarem różnego
rodzaju słoików, w niektórych z nich unosiły się małe światełka a w
reszcie ułożone były jakieś zwierzęta lub różnego rodzaju liście i
korzenie. Zainteresowało mnie to, dlatego zaczęłam przyglądać się każdej
buteleczce i jej zawartości. Z mojego podziwu nad tą specyficzną
kolekcją wyrwał mnie czyjś nieznajomy głos, wnioskując po jego barwie,
właścicielką była stara kobieta:
-Nie nauczono was, że nie grzecznie jest wchodzić do czyjegoś domu bez
zaproszenia.-Zaskoczona podskoczyłam kierując spojrzenie w kierunku skąd
dochodził nie znajomy głos. Na pryczy przykrytej futrem jakiegoś bliżej
nie określonego zwierzęcia siedziała stara kobieta ubrana w jakieś
łachmany. Przemieniłam się w człowieka, tak jak zwykle miałam na sobie
lnianą fiołkową sukienkę na samym jej dole, który sięgał mi aż do kostek
wszyte były białe lilie, które wyglądały jak prawdziwe jednak wykonane
były z materiału, na talii znajdował się pas wykonany z białego złota.
Jeszcze raz dzięki ci Calipso, gdyby nie twoja zaczarowana bransoletka
spaliłabym się teraz ze wstydu. Usiadłam koło kobiety i zapytałam:
-Miło mi poznać jestem Annabell. Czy mogę wiedzieć kim pani jest i
dlaczego mieszka pani samotna po środku lasu śmierci-Pokazałam Grimowi
by skrył się w cieniu, wolałam by staruszka nie zobaczyła że jest
wilkiem, jeszcze by się przeraziła . Po dłuższej chwili usłyszałam:
-Jestem Rose. Zostałam wygnana ze swej wioski, nie mając gdzie się
podziać zamieszkałam tutaj wraz ze swoim mężem, który nie zamierzał mnie
zostawiać. Razem wybudowaliśmy tą chatę.
-Za co cię wypędzili?
-Uważali, że uprawiam czarną magię, lecz tak naprawdę warzyłam lekarstwa
które leczyły tą zgraję tępych chłopów-Kobieta westchnęła ciężko, widać
po niej było że trudno jej o tym opowiadać. By zboczyć z tego nie
przyjemnego dla niej tematu spytałam:
-Pomóc jakoś pani?
-Nie, nie. Nie trzeba skarbie. Cieszę się że wreszcie kogoś spotkałam.
Jeśli mogę wiedzieć co taka młoda panna jak ty robi w tym niebezpiecznym
miejscu?
-Zgubiłam się
-Jak chcesz mogę pomóc ci znaleźć drogę. Jednak przed podróżą się
wzmocnij. -Rose wstała i zaczęła przyrządzać w metalowym, czarnym od
sadzy kotle jakąś zupę warzywną. Po dłuższej chwili stała przede mną
miska z parującym i pysznie wyglądającym jedzeniem. Grim pokazywał mi
bym tego nie jadła, jednak zignorowałam przestrogi basiora. Zjadłam ze
smakiem całą zawartość talerza, gdy to zrobiłam poczułam się bardzo
śpiąca. Nim się zorientowałam już pogrążona byłam we śnie
******
Gdy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa, z trudem otworzyłam
zaspane oczy. Gdy przyzwyczaiłam oczy do fioletowawego światła ujrzałam
,że znajduje się w klatce. Próbowałam zniszczyć swoje więzienie, jednak
nie udało mi się to. Gdy tak się szamotałam zahaczyłam rogami o kraty.
Czekaj, czekaj....od kiedy ja mam rogi?! Spanikowana spojrzałam w bok
skąd dochodził jęk. Moim oczom ukazałam się ja sama. Ten sam szczurzy
ogon, te same krwiste oczy i te same długie uczy. Lekko spanikowana
wykrzyczałam głosem, który należał do Grima:
-Co się tu do cholery dzieje?!-Z cienia wyszła staruszka, która z politowaniem zaczęła:
- Zamieniłam wasze ciała dzięki czemu nie będziecie mogli używać swoich
magicznych mocy. Zanim minie urok planuje zrobić z was eliksir
odmładzający, dzięki któremu odzyskam sił i złamie pieczęć która mnie tu
więzi..- Kobieta widząc moje zdziwienie dodała rozbawiona:
-Powiem ci coś Annabell, nie należy ufać staruszką mieszkającym jak
gdyby nic w lesie do którego większość bała się zapuszczać-Rozwścieczona
rzuciłam się w stronę wiedźmy na co ta zacmokała i skarciła mnie gestem
dłoni mrucząc:
-Nie dobry piesek-Kobieta wyszła na dwór zapewne poszukać odpowiednich
składników. Spojrzałam na Grima który znajdował się w moim ciele,
dziwnie było się do niego zwracać widząc samą siebie jednak jakoś będzie
się do tego przyzwyczaić. Odchrząknęłam i zapytałam:
-Jakieś pomysły jak się stąd wydostać?
(Grim?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz