niedziela, 27 grudnia 2015

Od Annabell c.d Grima

(Czym zasłużyłam sobie na ten ,,zaszczyt" ? XD)
Fioletowe światło, które oświetlało nam drogę nadawało wszystkiemu mroczniejszego wyglądu. Spojrzałam nie pewnie na Grima, wahałam się czy tam wchodzić. Jednak moje niezdecydowanie zniknęło gdy usłyszałam szept basiora:
-Chyba się nie boisz?- Wyprostowałam się dumnie i odparłam:
-Jasne że nie-Pchnęłam łapą drzwi. Zawiasy były tak zardzewiałe że drewno bez większego wysiłku upadło ukazując nam małą i dość ciasną izdebkę. Półki zawieszone na ścianach uginały się pod ciężarem różnego rodzaju słoików, w niektórych z nich unosiły się małe światełka a w reszcie ułożone były jakieś zwierzęta lub różnego rodzaju liście i korzenie. Zainteresowało mnie to, dlatego zaczęłam przyglądać się każdej buteleczce i jej zawartości. Z mojego podziwu nad tą specyficzną kolekcją wyrwał mnie czyjś nieznajomy głos, wnioskując po jego barwie, właścicielką była stara kobieta:
-Nie nauczono was, że nie grzecznie jest wchodzić do czyjegoś domu bez zaproszenia.-Zaskoczona podskoczyłam kierując spojrzenie w kierunku skąd dochodził nie znajomy głos. Na pryczy przykrytej futrem jakiegoś bliżej nie określonego zwierzęcia siedziała stara kobieta ubrana w jakieś łachmany. Przemieniłam się w człowieka, tak jak zwykle miałam na sobie lnianą fiołkową sukienkę na samym jej dole, który sięgał mi aż do kostek wszyte były białe lilie, które wyglądały jak prawdziwe jednak wykonane były z materiału, na talii znajdował się pas wykonany z białego złota. Jeszcze raz dzięki ci Calipso, gdyby nie twoja zaczarowana bransoletka spaliłabym się teraz ze wstydu. Usiadłam koło kobiety i zapytałam:
-Miło mi poznać jestem Annabell. Czy mogę wiedzieć kim pani jest i dlaczego mieszka pani samotna po środku lasu śmierci-Pokazałam Grimowi by skrył się w cieniu, wolałam by staruszka nie zobaczyła że jest wilkiem, jeszcze by się przeraziła . Po dłuższej chwili usłyszałam:
-Jestem Rose. Zostałam wygnana ze swej wioski, nie mając gdzie się podziać zamieszkałam tutaj wraz ze swoim mężem, który nie zamierzał mnie zostawiać. Razem wybudowaliśmy tą chatę.
-Za co cię wypędzili?
-Uważali, że uprawiam czarną magię, lecz tak naprawdę warzyłam lekarstwa które leczyły tą zgraję tępych chłopów-Kobieta westchnęła ciężko, widać po niej było że trudno jej o tym opowiadać. By zboczyć z tego nie przyjemnego dla niej tematu spytałam:
-Pomóc jakoś pani?
-Nie, nie. Nie trzeba skarbie. Cieszę się że wreszcie kogoś spotkałam. Jeśli mogę wiedzieć co taka młoda panna jak ty robi w tym niebezpiecznym miejscu?
-Zgubiłam się
-Jak chcesz mogę pomóc ci znaleźć drogę. Jednak przed podróżą się wzmocnij. -Rose wstała i zaczęła przyrządzać w metalowym, czarnym od sadzy kotle jakąś zupę warzywną. Po dłuższej chwili stała przede mną miska z parującym i pysznie wyglądającym jedzeniem. Grim pokazywał mi bym tego nie jadła, jednak zignorowałam przestrogi basiora. Zjadłam ze smakiem całą zawartość talerza, gdy to zrobiłam poczułam się bardzo śpiąca. Nim się zorientowałam już pogrążona byłam we śnie
******
Gdy się obudziłam strasznie bolała mnie głowa, z trudem otworzyłam zaspane oczy. Gdy przyzwyczaiłam oczy do fioletowawego światła ujrzałam ,że znajduje się w klatce. Próbowałam zniszczyć swoje więzienie, jednak nie udało mi się to. Gdy tak się szamotałam zahaczyłam rogami o kraty. Czekaj, czekaj....od kiedy ja mam rogi?! Spanikowana spojrzałam w bok skąd dochodził jęk. Moim oczom ukazałam się ja sama. Ten sam szczurzy ogon, te same krwiste oczy i te same długie uczy. Lekko spanikowana wykrzyczałam głosem, który należał do Grima:
-Co się tu do cholery dzieje?!-Z cienia wyszła staruszka, która z politowaniem zaczęła:
- Zamieniłam wasze ciała dzięki czemu nie będziecie mogli używać swoich magicznych mocy. Zanim minie urok planuje zrobić z was eliksir odmładzający, dzięki któremu odzyskam sił i złamie pieczęć która mnie tu więzi..- Kobieta widząc moje zdziwienie dodała rozbawiona:
-Powiem ci coś Annabell, nie należy ufać staruszką mieszkającym jak gdyby nic w lesie do którego większość bała się zapuszczać-Rozwścieczona rzuciłam się w stronę wiedźmy na co ta zacmokała i skarciła mnie gestem dłoni mrucząc:
-Nie dobry piesek-Kobieta wyszła na dwór zapewne poszukać odpowiednich składników. Spojrzałam na Grima który znajdował się w moim ciele, dziwnie było się do niego zwracać widząc samą siebie jednak jakoś będzie się do tego przyzwyczaić. Odchrząknęłam i zapytałam:
-Jakieś pomysły jak się stąd wydostać?

(Grim?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT