piątek, 18 grudnia 2015

Od White

Obudziłam się obok Ignis'a, z resztą, jak zawsze. Zauważyłam, iż Green Snow otacza nas swoim ciałem. Powoli wstałam, by nie obudzić wilka, p czym zagwizdałam cicho. Green wstał, również powoli i wychodząc z jaskini przeciągnął się. Rozprostował skrzydła. Były dosyć ogromne...Pierwszy raz widziałam je w całej okazałości.-*A dlaczego by nie?*-pomyślałam.
-Zostań tu, Green.-nakazałam, a smok posłusznie został w miejscu.
Zaczęłam szukać jakiegoś jelenia. Później, kiedy zabiłam go, zaniosłam do jaskini, obdarłam ze skóry. Ze skóry zrobiłam "siodło" i podeszłam z nim do Green'a. On popatrzył na mnie, a późnej zaskrzeczał. Później rozmawialiśmy za pomocą telepatii.
-No chyba nie!-zdziwił się.
-Em...tak. Chodź, zobaczymy na co NAS stać...
Smok dał założyć sobie siodło. Nagle przez myśl przeszło mi, jak bardzo zdążyłam go pokochać i jak się cieszę z posiadania go. Wskoczyłam na niego i poczułam niepewność.
-No...mały...ruszaj.-nakazałam, a smok zaskrzeczał i ile sił w skrzydłach szybko wzbił się w powietrze. Wilki na ziemi zadzierały łby do góry, by popatrzeć na nas. W końcu...smoki na razie mają dwa wilki. To nie codzienny widok-smok w powietrzu. Nagle podlecieliśmy za wysoko i smok skrzecząc i hamując, zrzucił mnie. Utrzymywał się w powietrzu, w jednym miejscu jak koliber, a ja leciałam w dół. Wszystkie wilki zaczęły biec, ale było już za późno. Runęłam na ziemię. Ostatnie, co zdążyłam zobaczyć, to wilki i smok lecący mi na pomoc...
~~~
Obudziłam się i zobaczyłam obok siebie martwego smoka.
-Nie, nie, nie, nie, nie!-krzyknęłam i zaczęłam płakać.
-Wstrzyknęliśmy krew twojego smoka do...twojego organizmu.-rzekł jakiś wilk.
-Jak mogliście?! On mógł sobie żyć! Ja mogłam umrzeć! Nienawidzę was!-darłam się przez łzy.
-Sam chciał to zrobić...-odparł ten sam wilk.-Bardzo mi przykro, on jest bardzo lojalny...a raczej był...
-Nie!-krzyknęłam.
Nagle przybiegł Ignis.
-Co się stało? White!-ujrzawszy mnie płaczącą nad martwym smokiem podbiegł do mnie.
-On...on oddał za mnie życie!-płakałam.
-Może teraz...biega już po drugiej stronie...ekhem! ognistego mostku?-próbował mnie pocieszyć, lecz na darmo.
-Umiesz pocieszyć!-krzyknęłam i przytuliłam szyję smoka.
On nagle otworzył ślepia.
-Green!-krzyknęłam i przytuliłam go jeszcze mocniej.
On ustał na dwóch tylnych łapach, po cym siadł i postawił też te przednie. Podeszłam obok jego łapy i usiadłam na niej. On skrzydłami zrobił jakby "ścianę", po czym zamknął skrzydła. Nagle przytuliłam się do jego brzucha. Smoki są...ciepłe.
-Aha, czyli nowa moc-regeneracja? Umrze i zmartwychwstaje, hm?-spytał jakiś wilk.
-Tak!-odpowiedziałam.-A teraz-wybaczcie!
Wsiadłam na smoka i znów lecieliśmy. Tym razem "płytko" i powoli. Sunęliśmy jak orzeł...Tak...powoli. Nagle nadszedł zachód słońca i razem lecieliśmy w stronę ognistej kuli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT