Wylądowałem na śniegu, wokół wiecznie zielonych świerków. Tyle że poza
drzewami i mną, nie było w lesie nikogo. Albo przynajmniej tak mi się
zdawało. Zrobiłem parę kroków, rozglądając się na boki. Naprawdę nie
było nikogo. Odwróciłem się w kierunku z którego przyleciałem. Może
pominąłem coś w trakcie lotu? W końcu, z daleka nic nigdy nie wiadomo.
Przysiadłem na śniegu myśląc ,,co dalej." Przecież gdzieś tu musiała być. Wystarczy ja tylko wypłoszyć...
Uśmiechnąłem się pod nosem, mówiąc sprawdzony tekst, używany w prawie każdej zabawie w chowanego.
- Ogon ci wystaje- Powiedziałem samemu sobie. Za sobą usłyszałem
cichutki szelest, przelotne skrobanie o śnieg. Było trochę za głośne jak
na polną mysz, ale za ciche jak na kogoś kto nie bałby się odkrycia.
Czyli złapała haczyk...
Odwróciłem się przodem do kierunku cichego dźwięku. Nie spieszyłem się z
robieniem kroków, choinka i tak była wystarczająco blisko. Schyliłem
się, chcąc zajrzeć pod choinkę, ale w tej samej chwili coś wyskoczyło z
pod choinki, niczym spłoszony bażant. I tak samo jak bażant, wzleciało w
powietrze. Ale nad sobą nie zobaczyłem ptaka. Shiori znowu zamieniła
się w smoka.
Wzleciałem w powietrze goniąc ogromnego, błękitnego gada. Ale tak szybko jak wzleciał w powietrze, wylądował na ziemi.
Opadł gdzieś między drzewami, zamieniając się z powrotem w waderę.
- Coś chyba lubisz tego smoka.- Zaśmiałem się, lądując na śniegu.- dość często się w niego zamieniasz.
- Trochę zbyt często.- jęknęła, wstając ostrożnie z ziemi.
- Wszystko okej?- Zapytałem widząc jej zmęczenie
- Taak...- Mruknęła.-Tylko ta cała zamiana w ogromnego gada jest trochę
męcząca. Wiesz, jeszcze trochę mną telepie. - zachichotała kołysząc się
na boki.
- Skoro tam mówisz. Tylko uważaj, masz coś za plecami - Wskazałem w
kierunku dwumetrowego świerka (no bo czemu nie świerk? xd znowu...)
pięknie udekorowanego od pnia do samego koniuszka. Na jego gałęziach
lśniły w słońcu kolorowe bąbki, świeczki i łańcuchy, niekiedy nawet
cukrowe laski i pierniki. A na samym czubku oczywiście ogromną, złota
gwiazda. Wyglądała olśniewająco, tylko był mały problem. Choinka stała w
środku lasu, a ten który ją ozdobił ,nawet nie pomyślał o czymś tak
prostym jak zwykle ścięcie jej.
- Uuu...- Shiori zadarła łebek by obejrzeć całość pięknej choinki.
- Nie dziwi cię kto? - Zacząłeś przeglądać się w czerwonej, szklanej
bąbce.- No wiesz...stoi świerk, w środku lasu, a tu nagle przychodzi
ktoś i wpada na pomysł żeby ją udekorować? I jeszcze dodatkowo pod ręką
miał swój podręczny, dwusto-kilowy zapas ozdób choinkowych? To jest co
najmniej podejrzane...
Zastukałem pazurem w powierzchnię czerwonej bąbki, jakbym chciał się przekonać o jej prawdziwości. Jakby to był jakiś sen.
- Magia...- Zaśmiała się pod nosem. I najwyraźniej miała trochę racji...
Na czerwonym szkle wygrawerowały się słowa: ,, tak, TO magia..." i znikły po chwili. Odskoczyłem w tył.
- Ty to widziałaś?!- Spojrzałem jeszcze raz na bąbkę. Ale jak myślałem- po napisie nie było już ani śladu.
A Shiori tylko spojrzała na mnie zdziwiona. Wcześniej nie widziała nic,
a powód był jeden- jej uwagę przykuł wiszący na gałęzi ludzik z
piernika, którego połowa znikała właśnie w pyszczku wadery.
(Shiori? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz