-Dobre i to...-mruknęłam skradając się. Mam nadzieję, że widać mnie nie było. Ale...nagle jakieś światło rozbłysło i spłoszyło zwierzęta. Pobiegłam na miejsce, gdzie zauważyłam światło. Nic tam nie było, oprócz...jaja! To jajo smoka! A wyglądało dokładnie tak:
Zaciekawiona podeszłam. Jajo zaczęło się ruszać. Ujrzałam wszystkie smoki. Stały przede mną. Jajo, po czym inne starsze smoki. Nagle złożyły się w jedno i powstał malutki smoczek:
Gapiłam się na niego dłuższą chwilę. On podszedł do mnie i próbował
wejść do mojej torby. Kiedy się jej uczepił i spadł, popatrzył na mnie.
Zamknęłam oczy, a on wszedł do mojej torby. Czułam go. Łza spłynęła z
mojego oka. Chętnie bym go wzięła, ale...co powie Ignis? On nie boi się
smoków? I czy czasami w naszej watasze nie ma takiej wilczycy, która
chciałaby zabić wszystkie smoki? Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam, że
smok śpi, na dnie mojej torby. Upolowałam zająca i schowałam do torby.~~~Kilka minut później~~~
Wracałam już do jaskini i kiedy przekroczyłam jej próg, zobaczyłam, iż Ignis już nie śpi.
-Gdzie byłaś?-podszedł do mnie zmartwiony.-czekałem ze śniadaniem...
Spojrzałam na mięso przyrządzone przez basiora.
-Ale ja tez mam coś...-rzekłam z uśmiechem i zajrzałam do torby.
Zająca nie było, ale był najedzony smok...Wyskoczył z torby prosto na Ignis'a.
-A to co!?-krzyknął zaskoczony basior.
-Mój smok.-odparłam.
-Słodki...-powiedział Ignis.-Jak ma na imię?
-Em...nie wiem? Może...Green Snow?-spytałam niepewna.
-Niech będzie. Cześć Green...-rzekł przymilnie i pogłaskał smoka.
On nagle odbiegł od Ignis'a i...znów światło! Na miejscu małego, rozkosznego smoka był piękny smok. Miał około dwóch metrów wysokości i sześć lub pięć metrów szerokości. Rozpiętość skrzydeł około dwa metry...Duży, nawet...Nagle zaczął zionąć zielonym ogniem, który palił i zamrażał. Och...będzie wiele zabawy...tak świadczyło spojrzenie Ignis'a na mnie. A ja się tylko uśmiechnęłam...

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz