środa, 30 grudnia 2015

Od Grima cd Annabell

- Ucieczka podczas gotowanka? Nie będę tak czekał na śmierć.- Zatarłem łapy.- Ale z tą małą może się udać...
Obserwowałem przez chwilę Anastazję przez otwarte drzwi, która bawiła się na łące skacząc przy tym wesoło. Z pozoru przypominała każdą inną dziewczynkę ze wsi, ale zielone jak trucizna oczy zdradzały jej pochodzenie.
Ale nie tylko jej tęczówki rzucały się w oczy. Ruda burza ognistych włosów falowała na wietrze podczas tańca, a sukienka uszyta ze starych ubrań i futra była na swój sposób dziwna. Nie był to strój typowej wiedźmy, ale nie wygląda też jak normalna dwunastolatka.
Tym czasem czarownica gotowała wodę i przygotowywała bazę dodając zioła, dopiero później - bardziej istotnie składniki.
- Trzeba to zrobić szybko.- Szepnąłem.- Inaczej z samego rana będzie źle.
- Ale ona ciągle się tu kręci.- Syknęła Ann,wskazując na wiedźmę. - To jej dom. Jak niby mamy się jej pozbyć?
- Czemu od razu pozbywać? Niech sobie pójdzie na parę chwil...
- Szkoda tylko że nie jest psem. Wystarczyłoby tylko rzucić jej patyk, a wiedźma zawszyłaby się w lesie.- Zachichotała.
- Nie no, to całkiem możliwe.- Zerknąłem na nią.- Wystarczy jej go tylko wmówić.
Chyba zrozumiała o co chodzi.
- Przecież nie umiem korzystać z hipnozy.- Prychnęła.
- Więcej wiary. Wójcio magik zaraz cie nauczy!... Uśmiechnąłem się tajemniczo.
- Ale żeby od razu pies?
- Możesz jej porostu zasugerować że skończyły jej się stokrotki. Resztę dopowie sobie sama. Wiesz jakie są wiedźmy. Jeśli czegoś im brakuje to muszą iść to pozbierać.
Zawahała się przez chwilę.
- No wiesz?...- skrzywiła się.- To nie wygląda na takie proste.
- No dawaj, Annuś!...- Złożyłem łapy w błagalnym geście.- Jeśli nie spróbujesz, obaj wylądujemy w kotle.
Otworzyła pyszczek, ale wyleciało z niego tylko powietrze.
- No dobra...- Westchnęła. Nadal nie była do końca przekonana, ale i tak to wystarczało. - Od czego zacząć?
- Po prostu się skup. Łatwiej z zamkniętymi oczami.- Szepnąłem.
Wadera posłusznie zacisnęła powieki.
I teraz jak wytłumaczyć przejmowanie umysłu? Normalnie robiłem to z instynktem, ale jak mam to ubrać w słowa? Zacząłem więc spokojnie.
- A teraz wyobraź sobie że jesteś wiertarką. Ogromnym, duchowym wiertłem który powoli wwierca się w podświadomość wiedźmy. - Powiedziałem trochę za brutalnie, a Ann otworzyła oczy.
- Nie pomagasz...
- To już coś. Jesteś na etapie wiertła.- Zerknąłem na czarownicę. Nie wyglądała na kogoś, kto przejmował się brakiem stokrotek.- Jeszcze raz.
Znów zacząłem jej szeptać coś do ucha, tym razem coś o mózgu, falach myśli, tych dobrych i złych, o znalezieniu konkretnej i trochę zmienieniu jej treści.
Chyba załapała o co chodzi. Ale wiedźma nadal nie wykazała się zainteresowana słoikiem na wpół zapełnionym kwiatkami. Tylko dalej mieszała w kotle.
Tyle że Annabell, już podekscytowana wynikiem swojej pracy, spoglądając na staruszkę tylko prychnęła podenerwowana.
- Wiesz co? - Warknęła, huśtając coraz mocniej klatkę.- mam lepszy pomysł...
Klatka huśtała się w tę i we wtę, a gdy dotarła na wysokość górnej półki, po portu zrzuciła słoik z kwiatami.
- Ha!- Krzyknęła triumfalnie.- Jednak czasami lepsze są staromodne metody.
Gdy tylko trzask dotarł do uszu wiedźmy, ta rzuciła się w kierunku źródła dźwięku, jakby chciała złapać go w ostatniej chwili. Niestety nie było już co zbierać- kawałki szkła pocięły delikatne płatki stokrotek tak, że nie nadawały się już one do niczego. Czarownica zanurzyła palce w stosiku szkła, mamrocząc coś pod nosem
- Głupia!- Krzyknęła po chwili.- I co zrobiłaś?!
Podniosła rękę na Annabell, ale widziała że nie może jej zrobić nic. Mięso musi być świeże. Zacisnęła zęby i jedyne co mogła teraz zrobić to złapać za koszyk i bez słowa wyjść z chatki. Może poszła po stokrotki, albo tylko po to by już nie spojrzeć na Ann nigdy więcej. Albo chociaż do wieczora.
Teraz pozostało już tylko przekabacić na swoją stronę tą małą, rudą córkę czarownic...
(Ann? Wysłałbym to jakieś 8 godzin temu, ale no cóż....cały czas poza domem. Wybacz, Senpai)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT