- Musisz? Ha! Do kroćset fur beczek! Nie rozbawiaj mnie, kruszynko! –
buchnąłem śmiechem i skoczyłem do wadery. Ścisnęła mocniej kawał metalu i
stanęła gotowa do ataku. – Musieć to ty musisz mi się przedstawić,
bowiem ów rewir nie pod twym władaniem spoczywa, a jedynie gościem
jesteś. – wyrecytowałem jednym tchem, ściszonym głosem. Wadera, chcąc
czy nie, spojrzała na mnie jak na towar niezgodny z dyrektywami
unijnymi. Niechętnie, ale jednak przedstawiła się.
- Peggy Sue. – rzekła krótko. Ach, gdyby wzrok mógł zabijać. Na szczęście nie może.
-Tak więc, co tu robisz, Peggy Sue?
- Zależy kto pyta. – mruknęła stanowczo.
- Ach, gdzież moje maniery! Skaza DeNoir kłania się przed obliczem damy.
- Dziwny jesteś. – Wadera rozbawiła się w głębi, ale nie chciała tego po sobie okazać.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. – mruknąłem do siebie, po czym podniosłem się z ukłonu
<Peggy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz