Wadera szepnęła mi swoje imię i odbiegła razem z bratem, po chwili nie było już ich widać.
Zaczęło się już zciemniać, odwróciłem się i poszłem do jaskini.
Nie miałem zamiaru w nocy spać tylko odwiedzić waderę, jeśli oczywiście
znajdę jej jaskinie. Przeciągnąłem się przy niej i na minutkę do niej
wszedłem.
Kiedy wyszłem tak z nikąd pojawiła się pełnia. Ja zdałem się na
instynkt i ruszyłem za zapachem wadery. Ruszyłem więc a czułem tylko
oczy sów które się na mnie patrzą. Księżyc w pełni świecił tak mocno że
zdołał mi oświecić drogę.
Mijałem dużo jaskiń po drodze. Tylko coś mi mówiło że to nie tu jest
Nanami. Nawet nie wiem czemu mi tak zależy, ale w końcu coś się dzieje w
moim nudnym życiu.
***
Zapach przyprowadził mnie pod dość wielką jaskinię. Trochę się rozejrzałem i podszedłem bliżej jaskini i szepnąłem
-N....Nanami? Jesteś tu? - Trochę się wycofałem, przez chwilę nikt nie
wychodził ale zauważyłem kogoś tylko trudno było mi powiedzieć że to
Nanami.
*Nanami? Sorka że krótkie ale bark weny :/*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz