W końcu czemu miałabym się gniewać. Przecież to nie jego wina, że ma
problem z ta łapą obecnie, a ja muszę to zrozumieć. Położyłam się przy
basiorze i wtuliłam łepek w jego sierść. Basior za to położył swoją
głowę na mojej szyi. Przymknęłam lekko oczy. Rivai postąpił tak samo.
Przespaliśmy tak cały dzień ponieważ kiedy ja otworzyłam swoje ślepia,
dostrzegłam ciemność w której była skąpana jaskinia. Podniosłam lekko
głowę i nie zwróciwszy uwagi na to, że Rivaille nadal miał na mojej szyi
głowę, obudziłam go. Zaśmiałam się lekko.
- Przespaliśmy cały dzień. Może pójdziemy na wieczorny spacer?-
zaproponowałam. Basior pomachał głową by się obudzić po czym skiną nią w
potwierdzeniu, że się zgadza. Wstałam razem z nim powoli. Wyszliśmy z
jaskini Rivai’ego i udaliśmy się do Stardust Forest. O tej porze
panowała tu cisza i mrok. Wszystkie żywe stworzenia spały, wiatr
pozostał jedynym źródłem dźwięku, słońce nie przebijało się już przez
korony drzew tylko księżyc. Ten spokój nocy zawsze działa dobrze.
Uśmiechnęłam się lekko idąc obok Rivaille’go. Miałam wrażenie, że cały
świat się zatrzymał i tylko my, w tym mroku idziemy. Nagle ostrzegłam
jasne światełko w oddali. Pamiętam, że to samo zobaczyłam jak zaczynałam
poznawać Rivai’ego.
- Spójrz- szepnęłam do basiora po czym wskazałam głową na mały punkcik w
oddali. Ruszyłam w jego kierunku, a wilk z ślad za mną. Po chwili
trafiliśmy na niedużą polankę na której było mnóstwo małych, latających
światełek.
- To te znane światełka które zamieszkują nasz las… Pamiętam jak się
nimi zachwycałaś jak jeszcze dobrze się nie znaliśmy- zaśmiał się
basior. Uśmiechnęłam się po czym podeszłam bliżej do całej zgrai.
Światełka latały wokół mnie i basiora. W pewnym momencie kilka z nich
stworzyła na mojej głowie diadem, a na szyi Rivaille’go muszkę.
- Do twarzy ci w tej muszce- zaśmiałam się.
- Powiedziała królewna- basior również nie powstrzymał śmiechu. Po
chwili światełka od nas odleciały i ułożyły z siebie strzałkę. Jak by
chciały nam coś pokazać. Spojrzałam na basiora.
- Jak łapa? Dasz radę jeszcze iść czy wracać mamy?- zapytałam.
- Dam radę- uśmiechną się i ruszył w kierunku który pokazały nam
światełka. Ruszyłam za nim. Te małe istoty leciały razem z nami. Trochę
trwało za nim doszliśmy tam gdzie one chciały jednak się udało. Przed
nami było małe jezioro które było srebrne jednak zachowywało się jak
zwykłą woda, a otaczało je kilka kwiatków które również miały srebrne
płatki. Niby takie małe miejsce, a piękne. Światełka krążyły nad małym
jeziorkiem. Podeszłam bliżej, lecz patrzyłam tylko na wodę. Nagle
poczułam jak ktoś mnie przewraca na plecy. Był to Rivai który staną nad
mną.
- Hej, ja też ty jestem- powiedział z uśmiechem na pyszczku.
- Wiem, wiem…- uśmiechnęłam się również i pocałowałam basiora. Ten zszedł ze mnie i usiadł obok, a ja wstałam.
- Masz może pomysł co ta dziwna woda robi u nas w lesie?- zapytałam.
- Nie mam pojęcia, ale może to i lepiej- odrzekł Rivai. Spojrzałam za siebie po czym wróciłam znów wzrokiem do basiora.
- To co... Robimy coś teraz czy wracamy do jaskini?- rzekłam.
<Rivaille?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz