poniedziałek, 21 grudnia 2015

Od White

Postanowiłam wybrać się na poranny lot. Kiedy leciałam ze swoim smokiem, oczywiście, że ze Green'em, zauważyłam góry. Więc czemu nie? Zaczęliśmy się tam kierować. Nagle usłyszeliśmy przeraźliwe skrzeczenie i szron osadzający na skałach.
-Oho, czyżby smok lodu?-spytałam na wpół siebie, na wpół towarzysza i polecieliśmy tam.
Było tak cholernie zimno, że nawet wilk śniegu, lodu i mrozu nie potrafiłby sobie tego wyobrazić. Nagle ujrzałam tę bestię, jak i dwa wilki.
-No nie! Kolejny do zabicia!-krzyknęła wadera.-Ale...on jest chyba czyjś...
Wychyliłam się i kiedy smok podleciał blisko półki skalnej, skoczyłam na nią z gracją. Smok nie spodziewał się tego i w ostatnim momencie poleciał w górę, ponieważ mógłby uderzyć w wielką, pobliską.
-Co się dzieje?!-krzyknęłam przekrzykując wiatr.
-Ta oto pani, rozgniewała smoka, lub...smoczycę...Zrzuca jej jaja!-odparł basior, unikając szronu.
Wiedziałam, że sami nie dadzą sobie rady, ale...smok był trochę większy od Green Snow'a! Zagwizdałam.
-Co ty robisz?! Może nam pomożesz?!-zdenerwowała się wilczyca, unikając lodowych strzałów.
-Właśnie próbuję.-zmrużyłam powieki.
-A nie widać...-odpowiedziała.
-Zaraz zobaczysz.-odparłam i ponownie gwizdnęłam.
Nagle usłyszałam znajome skrzeczenie. Leciał mój towarzysz. Kiedy zobaczył, co się dzieje, przystąpił do ataku. Najpierw zaczął zionąć śniegiem i lodem, by zamrozić. Ale, kiedy przeciwnikowi zamarzły łapy, oderwał je od ziemi i zamroził Green'a. On upadł, nie mogąc się poruszyć. Zaczął lekko ruszać głową i zionąć zielonym ogniem. Kiedy się odmroził, wzbił się w powietrze. Zaczął zionąć zielonym ogniem.
-Czy on na pewno jest "z nami"?-upewniła się wadera.
-Przecież on jest mój...-popatrzyłam na nią unosząc brwi.
-Aha, no tak...-odparła zawstydzona.
Nie wyszło ci...a już chciałaś je wszystkie zabić, ty...ty...szujo bez serca! Jak można malutkie jajka zrzucać?! Te smoki nic jej nie zrobiły. Może jeden zabił jej ojca, ale te małe nie. Wkrótce, po tym, jak Green już długi czas zionął ogniem na smoka lodu, ten rozwinął skrzydła i zaczął ścigać Green'a. Polecieli bardzo wysoko, i tyle ich widzieli. Dało się słyszeć skrzeczenie. Domyśliłam się, że to Green Snow.
-Nic mu się nie stanie?-spytał Skaza.
-Właśnie...nie wiem...-odpowiedziałam skruszona.
<Otsune? Skaza? Kto pierwszy, ten lepszy! :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT