niedziela, 20 grudnia 2015

Od Otsune

Leżałam nad rzeką i rozmyślałam o mojej dalszej podróży. Miałam ruszyć w góry, ale tak szczerze mówiąc nie miałam ani siły ani ochoty na to doświadczenie. Smok poczeka, ale do tego czekania dochodzi fakt, że może złożyć jaja, i co za tym idzie? Więcej bestii do zabicia. Zrobię to teraz i będę miała spokój na jakieś... kilka tygodni? Puki nie namierzę kolejnego smoka.
Podniosłam się z ziemi i ruszyłam w kierunku gór, powinno tam być zimno w cholerę, w każdym razie mam puszyste futro i nie powinno mi to aż tak doskwierać. Jednym słowem, jestem chodzącą kupą futra, której nic nie przeszkadza. No może to nie było jedno słowo, ale... dobra, przyjmijmy, że to było jedno słowo.
Powoli wspinałam się po kamieniach na sam szczyt, podobno tam jest jaskinia smoka, ma tam jakieś drobiazgi, i słyszałam, że ponoć włada żywiołem lodu. Hmm, no może on nie będzie aż taki łatwy jak wcześniejsze potwory, które zabiłam, ale z nim także mogę sobie poradzić. Zawsze trzeba mieć jakąś nadzieję, czyż nie?
W pewnym momencie zerwał się potężny wiatr, który zepchnął mnie prawie w przepaść. Mało brakowało, ja to mam szczęście do takich rzeczy. Wstałam i od nowa zaczęłam moją wspinaczkę, było ślisko, i co chwilę się przewracałam, przez co mam parę siniaków na grzbiecie i ranę na prawej tylnej łapie, nic mi nie jest, więc wspinam się dalej.
Powoli, bez pośpiechu. Nagle się o coś potknęłam, wielki owalny... głaz? Nie.. to smocze jajo. A jednak zdążył. Te poczwary się nie wyklują.
Poturlałam jajo i zrzuciłam je do przepaści, sayonara mała gnido.
Wznowiłam swoja wędrówkę na sam szczyt, usłyszałam kroki za mną, gwałtownie się obróciłam, nikogo nie było. Po chwili poczułam jak ktoś przygniata mnie do ziemi, jakiś wilk. Szybko zrzuciłam o ze swojego grzbietu i pobiegłam przed siebie.

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT