Patrzyłem w osłupieniu na waderę atakującą basiora. Przeciwnik był od niej o wiele większy i lepiej zbudowany, leczona zaskakująco dobrze dawała sobie radę. Uśmiechnąłem się i spojrzałem na drugiego wilka z błyskiem w oku.
- A więc może i my coś porobimy?- zaproponowałem.
Nie czekając na odpowiedź, rzuciłem się na niego, celując pazurem w jego bok. Rozszarpałem jego skórę na prawej łopatce przeciwnika, jednak ten szybko odzyskał zmysły i zacisnął kły na mojej przedniej łapie. Warknąłem i również rozszerzyłem własną szczękę, celując w odsłonięty kark nieznajomego. Ten zawył głośno, a uścisk zębów na mojej kończynie zelżał.
- Annabell?- zapytałem.
Wadera nie zareagowała, zajęta walką ze swoim przeciwnikiem. Uśmiechnąłem się.
Pokonaliśmy napastników kilka minut później. Jeden z nich leżał w trawie, a jego ciało okrywała kałuża krwi. Drugi z nich spojrzał na nas z nienawiścią i zbierał się najwyraźniej do ucieczki, jednak wilczyca owinęła swój długi ogon wokół jego szyi i spojrzała na niego wzrokiem, jakim można by kroić bekon:
- Gdzie jest ten, którego ochraniacie?!
- Nie znam nikogo takiego!- odkrzyknął, jednak zaraz zakrztusił się, rozpaczliwie walcząc o powietrze.- Trudnimy się napadaniem...
- Dość tych bajeczek.- Annabell jeszcze mocniej zacisnęła swój ogon.- Gadaj w tej chwili.
- A wy myślicie, że się czegokolwiek dowiecie?- wilk rozszerzył ślepia, a w jego źrenicach dostrzegłem szaleństwo niezatrzymywane niczym. Za pomocą swojego ogona wyjął małe ostrze-zapewne miał je schowane gdzieś w gęstej sierści- i wbił je sobie w tylną łapę.
Wszystko to nie trwało nawet kilku sekund. Jego ciało zostało przejęte przez gwałtowne drgawki, po czym nagle znieruchomiało.
Wadera cofnęła z jego szyi swój ogon i zrobiła kilka kroków w tył.
- Trucizna?- zapytałem.
Skinęła tylko łbem.
- Musimy iść dalej- oznajmiła.- Chyba że jesteś bardzo zmęczony.
- Skądże!- zaprotestowałem, choć powieki mi się niemal kleiły.- Biegniemy!
Ruszyliśmy dalej, a nasze łapy miękko odbijały się od ziemi. Nagle wyczułem dziwny zapach: jakby ciepły wiatr niósł ze sobą plusk wody, woń soli oraz wspomnienia bajek z czasów szczenięcych.
- Hej- zacząłem, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.- Widziałaś kiedyś morze?
<Annabell? Przepraszam, że tak długo czekałaś>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz