Wycofywałam się na drżących łapach wpatrując się na ostre zęby z których
spływała bezbarwna ciecz. W mojej głowie kłębiło się pełno myśli i
scenariuszy. Najbardziej prawdopodobnym było to, że zginę z łap tego
stworzenia. Miałam małe szanse na ucieczkę, to "coś" na pewno poruszało
się szybciej, a nawet jeśli nie to stawia większe kroki ode mnie. Z
łatwością by mnie dogoniło. W walce także nie mam szans, jedno
machnięcie łapą mogło mnie zabić, te ostre i długie pazury przebiły by
mi organy powodując krwotok wewnętrzy. Myśl, że nie będzie walki była
gdzieś w podświadomości, jednak wątpiłam w to szczęśliwe zakończenie.
Przełknęłam głośno ślinę wycofując się truchtem, bestia podążała za mną
spacerowym krokiem. Dzielił nas niecały metr. Cały czas starałam się
znaleźć odpowiedni moment aby obrócić się i zacząć uciekać. Wodziłam
wzrokiem po okolicy szukając jakiego kolwiek ratunku jednak roztaczająca
się naokoło gęsta mgła utrudniała wszystko. Skupiłam się na stworzeniu,
starałam się wybadać jego słuch oraz wzrok. Na sprawdzenie pierwszego
zmysłu miałam dużo okazji. Wycufując się szturchałam dużo kamieni,
odtrącałam je na boki. Wydłużone, elfie uszy obracała się w stronę
dźwięku. Słuch na pewno miał dobry. Wzrok pewnie też, dwie pary oczu,
każda była niezależna. Nie miałam szans. Jednak musiałam spróbować
uciec. Obróciłam się na tylnych łapach i wybiłam się nimi jak najmocniej
potrafiłam. Wykonałam długi sus i zaczęłam biec ile sił w łapach.
Stworzenie wydało z siebie ryk głośniejszy od jakiegokolwiek zwierzęcia
jakie kiedykolwiek spotkałam. Ziemia pod łapami trzęsła się, owe drżenia
nasilały się. Zbliżało się do mnie. Czują na sobie ciepły oddech,
przesiąknięty odorem zgnilizny otworzyłam szeroko oczy. Było szybsze niż
myślałam. Wykonałam gwałtowny zwrot i zaczęłam biec w drugą stronę.
Kolejny ryk, obejrzałam się za siebie. Istota musiała zwolnić prawie, że
do marszu aby zawrócić. Nie była taka zwinna i zwrotna ze względu na
swoje rozmiary. Jedyna pocieszająca myśl. Jednak ja sama nie będę mogła
cały czas wykonywać zwrotów. Skupiłam się na trasie przede mną.
Rozpędziłam się aby przeskoczyć szeroki rów znajdujący się przede mną. Z
wody która znajdowała się w zagłębieniu wydobywała się parząca w oczy
para. Zamknęłam powieki kiedy tylko odbiłam się od ziemi. Przez chwilę
myślałam, że mogę nie doskoczyć, że zatopie się w tkw wrzącej wodzie. Na
szczęście poczułam grunt pod łapami, otworzył oczy i biegłam dalej.
Drżenie ziemi ustało na moment mimo to głośne charczenie docierało do
moich uszu.
~Nie uciekniesz.
Otworzyłam szerzej oczy z przerażenia słysząc chrapliwy głos w swojej
głowie. Jak to możliwe, że dotarła do mojej głowy, jeśli potrafi
komunikować się telepatycznie to mogła też odczytywać moje myśli.
Zaskamlałam kiedy zauwarzyłam kamienną ścianę która wyrosła nagle przede
mną. Zaparłam się łapami w grząskim gruncie chcąc zachamować. Jednak
kiedy to nie wyszło wyskoczyłam przed siebie jak najwyżej potrafiłam.
Przednimi pazurami zaczepiłam się o wypustki w skale zaś dolnymi
szukałam jakiekolwiek zaparcia. Machałam nimi nerwowo patrząc za siebie,
z mgły powoli wyłaniała się ogromna postać. Moje serce waliło jak
szalone w tym strachu, przednie łapy zsuwały się po ostrej powierzchni
przez którą zdzierała mi się skóra. Rany pogłębiały się z każdym
centymetrem. Krew zaczęła spływać po skałach. Mimo bólu starałam się
podciągnąć i wreszcie znaleźć oparcie dla tylnych łap.
Wisząc nad bestią czułam, że to koniec. Łapy już nie wytrzymywały
mojego ciężaru, także z powodu ran trzęsły się i wciąż zsuwały w dól.
Ściana była zbyt ostra by gdzie kolwiek zaprzeć łapy, nawet jeśli gdzieś
były zagłebienia były one zbyt małe. Spojrzałam w górę gdzie jakiś czas
temu zauwarzyłam głębokie zagłebienie, właściwie dziurę w której
mogłabym się schować. Mocne uderzenie przednich łap istoty o kamień z
którego była ta stroma góra sprawiło, że pokruszył się był. Razem z nim
na ziemie opadły małe kamyki. Kolejne uderzenia były silniejsze, moje
łapy zsuwały się coraz bardziej, aż w końcu wisiałam już wyczerpana i
pozbawiona sił. Jeśli ucieczka nic nie dała, to musiałam spróbować
walczyć. Nie potrafię zginąć bez walki. Popatrzyłam się w dół, wzięłam
głęboki oddech. Oparłam tylne łapy na ścianie po czym odbiałam się nimi
przy okazji puszczając się przednimi łapami zagłebień. Wylądowałam za
bestią sycząc z bólu, moje przednie łapy były poszarpana i całe
zakrwawione. Jednak w tej chwili nie mogłam się tym przejmować. Stanęłam
wyprostowana na przeciwko obcego stworzenia. Owłosiony stwór stanął na
czterech łapach i powoli zaczęło rozpędzać się w moim kierunku. Znów
poczułam wstrąst pod łapami, zamknęłam oczy i skupiłam się. W
odpowiednim momencie skoczyłam na kark bestii, wbiłam się w niego
pazurami i zębami. Było to trudno ponieważ skóra była twarda. Stworzenie
rzucało się jak wściekłe czując moje pazury i kły wbite w ciało. W tym
momencie spróbowałam je poskromić, zadziałało to na bardzo krótką
chwilę. Jednak to mi wystarczyło, że zregenerować siły.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz