Przytuliłam się do Rivaille’go.
- Będę jak najszybciej- szepnęłam do niego po czym szybko zaczęłam się
przeciskać przez dziurę. Kiedy wyszłam popatrzyłam jeszcze na dziurę i
ruszyłam w kierunku watahy. Gnałam co sił w łapach by jak najszybciej
kogoś z watahy złapać. Po jakiś dwudziestu minutach poznałam Stardust
Forest. Teraz tylko kwestią czasu było by znaleźć kogoś. Z niepokojem
przemierzałam las. Miałam nadzieje, że szybko kogoś znajdę. I tak się
stało. Zobaczyłam Toshiro wcinającego jelenia.
- Tosh!- krzyknęłam na basior szybko spojrzał na mnie. Podbiegłam do
niego. Powiedziałam, że Rivaille potrzebuje pomocy. Ten szybko się
zerwał i zapytał gdzie jest. Znów biegłam co sił do Rivai’ego tylko, ze
Toshiro był teraz ze mną. Dotarliśmy. Przez dziurę w ścianie dostrzegłam
zdenerwowanego basiora.
- Rivaille! Tosh jest!- krzyknęłam. Ten spojrzał przez dziurę w ścianie.
Uśmiechną się lekko. Spojrzałam na Toshiro który myślał chyba na tym
jak uwolnić swojego przyjaciela. Nagle podniósł łap do góry i zaczął
mamrotać coś pod nosem. Wtem ujrzałam małą myszkę wychodzącą z dziury.
Zdziwiłam się. Patrzyłam na Tośka który uśmiechał i się i znów
wymamrotał coś pod nosem. Popatrzyłam na myszkę która zmieniła się w
Rivaille’ go. Zaśmiałam się po czym przytuliłam mocno przemienionego
basiora.
- Tosh, jak?- zapytałam białego basiora.
- A takie tam zaklęcie- odpowiedział i również się zaśmiał.
- Nigdy… Ale to nigdy nie chcę już być myszą- odezwał się Rivai. Byłam
uradowana tym, że wydostaliśmy się. Podziękowaliśmy jeszcze Toshiro i
ruszyliśmy wszyscy razem w kierunku naszego lasu. Po drodze
opowiedzieliśmy Tośkowi całą tą historię. Kiedy dotarliśmy Tosh
powiedział, że ma sprawę do załatwienia w pobliżu. Więc basior się od
nas odłączył i poszedł swoją drogą. Przytuliłam się lekko do Rivaille’go
gdy byliśmy już sami.
- Dość szybko się pojawiliście- szepną.
- A, co. Za godzinę mieliśmy być?- uśmiechnęłam się i przewróciłam
delikatnie basiora na plecy. Zeszłam z niego po czym położyłam się obok
niego i wzajemnie się do siebie przytuliliśmy. Jak miło mi było myśleć o
tym, że jesteśmy już bezpieczni. Miałam nadzieje, że się to nie
powtórzy.
- Może pójdziemy do wodospadu Mizu? Napiłbym się- powiedział.
- Jasne chodźmy- odrzekłam i wstałam. Basior zrobił to samo po czym ruszyliśmy w kierunku naszego celu.
- A później do medyczki- powiedziałam.
- A czemuż to?- zapytał zdziwiony.
- Przecież bandaż musi ci zmienić. Trochę ci się zabrudził od krwi. A
dodatkowo sprawdzić czy jeszcze czegoś szczególnego sobie nie zrobiłeś, a
raczej czy ten człowiek który cię uderzył nie zrobił ci za wiele-
skończyłam. Basior zgodził się. Szliśmy spokojni jednak nagle usłyszałam
świst pocisku który przeleciał tuż obok mego ucha. Odwróciłam łeb razem
z Rivaille’m i spostrzegłam tamtych zdrowych ludzi któż mierzyli w nas
strzelbą. Odskoczyliśmy na boki wskakując w krzaki. Ludzie zaczęli iść
do nas.
- Rivaille, czas to zakończyć. Na zawsze. Co o tym myślisz?-
powiedziałam do basiora który siedział naprzeciwko mnie w krzakach.
Miałam na myśli zabicie tych handlarzy.
<Rivaille? Co o tym myślisz? I wybacz, że trochę takie nijakie…>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz