Lód na moich łapach dopiero co się stopił, kiedy nastał zmrok. Cicho zakląłem pod nosem, uwalniając kończyny i wznawiając bieg. Touka pewnie już od dawna jest na linii startu, a...
Nagle obok mnie przebiegło coś dziwnego. Konkretnie rzecz biorąc, to dużego i ciężkiego. Większe nawet od niedźwiedzia. Szybko odwróciłem łeb, szukając stworzenia. Mógł to być zarówno starszy cyklop, jak i młody smok.
I tak już zniknęło, cokolwiek to było. Prychnąłem i zacząłem jeszcze szybciej przebierać łapami. Nami nadal przebywała z tatą, nawet z tej odległości mogłem ich wyczuć. Widziałem w myślach moją siostrę, wolno spacerującą razem z ojcem i rozmawiających przyciszonymi głosami. Dziwne...
,,Powinieneś teraz przy niej być" przypomniał mi złośliwy głosik w głowie.
- Zamknij się- warknąłem.
Zapanowała cisza, co przyjąłem z lekkim zdziwieniem. Przedzierałem się przez gąszcze w poszukiwaniu czarnej wadery. Choć już zapewne wróciła do siebie. Oj, jak ją spotkam, zapamięta na długo ten dzień.
Zupełnie jak na zawołanie, blask księżyca padł na ciemną, drobną sylwetkę. szybko podszedłem w jej kierunku. Nie ulegało wątpliwościom.
- Touka- szepnąłem, a mój głos przebił miękką ciszę nocy.
Wadera nie odpowiedziała. Dopiero wtedy zauważyłem, że miała zamknięte oczy. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała jednostajnie, a delikatne powietrze co rusz wydychane z jej nozdrzy mieszało się z tym ze słodkim zapachem drzew. Z niewiadomych powodów, moje serce przez moment zabiło mocniej, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Pochyliłem się nad pyskiem wilczycy z uśmiechem.
- Szykuj się na zemstę- powiedziałem cicho, idąc w kierunku jednego z wielu drzew.
Wspiąłem się na to, którego grube gałęzie rosły tuż nad łbem wadery i zawiesiłem na jednej z nich średniej wielkości woreczek wypełniony wodą z Mizu no Yume *miałem go zawsze pod łapą na wszelki wypadek* i kiedy nastał świt, zrzuciłem go na Toukę. Wylądował prosto na środku łba mojego celu z głośnym plasknięciem. Wilczyca momentalnie podniosła się, ociekając wodą.
- Kto to robił?!- krzyknęła.
- A po co te nerwy?
Wyszczerzyłem kły i zeskoczyłem z drzewa, lądując tuż przed samicą.
- Po prostu nie lubię mieć długów- obwieściłem, patrząc w jej ślepia.
Nagle w krzakach ponownie rozległ się głośny trzask, zupełnie jakby jakaś ogromna istota usiłowała się wcisnąć pod nie, by pozostać niezauważoną. Lekko napiąłem mięśnie, czujnie się wpatrując w tamtą stronę.
<Touka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz