Zdziwiłam się nieco. Jakiej ona odpowiedzi może oczekiwać? Coś co ma
ląd, a nie ma woda? Hm... Zamyśliłam się na dobrą minutkę. Z zamyśleń
wyrwał mnie głos Mizu:
- Wiecie już?
- Może... Powietrze? - wypalił po chwili Tosiek. Patronka uniosła brew.
- Niestety, nie oto mi chodziło. - spojrzała na mnie. - A ty?
- Ja... E... - cofnęłam się o krok.
- Będąc jedną z wilków których jestem patronką, powinnaś znać odpowiedź. - powiedziała spokojnie.
- Em... Wszystko? - dodałam cicho.
- Co masz na myśli? - odparła. Tosh spojrzał się na mnie zaniepokojny. Jakby był zdziwiony moją odpowiedzią.
- Cóż... Na lądzie jest trawa, a w wodzie jej nie ma. Są też na
powierzchni ptaki, kwiaty, słońce, drzewa, a tutaj są ryby, koralowce,
syreny. - zaczęłam. - Każda strona ma odmienny wygląd, więc czemu
zadawać takie pytanie?
Mizu pomyślała chwilę, po czym podniosła się i spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.
- Masz rację. - powiedziała krótko.
- Serio? - wypalił Tosh ze zdziwieniem.
- Owszem. Ty wadero posiadasz dar. - powiedziała spokojnym tonem. - Weź
ten naszyjnik, wskarze ci on drogę gdy się zgubisz, wyleczy gdy zranisz.
- rozkazała syrenom wręczyć mi naszyjnik składający się z diamentowego
łańcuszka i ślicznej małej muszelki. Kiedy założyłam go, zalśniał
czystym światłem wskazując nam niewielki tunej na dnie wody.
- Idźcie już. - powiedziała stanowczo, a za razem spokojnie. Kiwnęłam
głową i złapałam Tośka za łapę ciągnąc go do wody. Przemieniłam się w
syrenę i popłynęłam na samo dno. Tosh starał się płynąć za mną, ale
widząc jak mu idzie postanowiłam mu pomóc. Złapałam go za laskę i
popłynęliśmy na dno. Tosh pierwszy przepłynął przez tunel. Ja zaraz za
nim. Po chwili wyszliśmy na ląd. Znajdowaliśmy się w jakiejść jaskini.
Spojrzałam z uśmiechem na basiora.
- Czyżby szykowała się przygoda? - spytałam wesoło.
<Tosh? Sorki, że długo czekałeś... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz