- Jestem Steve.- Westchnąłem.- A ty chyba powinnaś stąd uciekać...
Wadera uniosła jedną brew.
- A niby czemu?
- Z tego co słyszę, ten niedźwiedź zaraz się obudzi. - Wskazałem na
warczącą górę futra, która właśnie próbuje stanąć na nogach. Jest
oszołomiona,ale i wściekła. I nie będzie się zastanawiać, kto jej to
zrobił. Niedźwiedź stanął w końcu na chwiejnych nogach i zaczął się
rozglądać po otoczeniu. A gdy zauważył Amber, raczej nie był zbyt
zadowolony.
- Uciekaj!- Wrzasnąłem i rzuciłem się na waderę, zanim zrobiła to
bestia. Dla moich skrzydeł, dwa wilki nie stanowiły problemu. Wzbiłem
się w powietrze, byle jak najdalej od niedźwiedzia.
(Amber? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz