sobota, 24 października 2015

Od Zuko do Ashity

- Na pewno nic ci nie jest? - zapytałem, ocierając łapą policzek Ashity.
- Na pewno, to tylko lekkie zadrapanie będzie dobrze. - Wadera lekko mnie przytuliła.
- Ale obiecaj, że jak wrócimy to dla pewności pójdziesz do Meredith...
- Dobrze, obiecuje a teraz w drogę!
Ruszyliśmy przed siebie cały czas rozmawiając, tematów nam nie brakowało.
- A pamiętasz jak dałem ci ten naszyjnik? - szeroko się uśmiechnąłem.
- Czekaj... coś tu nie gra. - Wadera zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła.
Cały las pokryła mgła, która z minuty na minute była coraz gęstsza. Po chwil, nie widzieliśmy także siebie.
- Nigdzie się nie ruszaj! - krzyknąłem, wymachując łapami.
- Raczej nie zamierzam...Zuko wez tą łapę!
W oddali słyszałem czyjeś kroki, razem z Ash stanęliśmy na równe łapy.
- Chyba nie jesteśmy tu sami... - cicho odrzekłem.
- Zuko, Ashito spokojnie, nie chcę wam zrobić krzywdy ....
- Kim jesteś, skąd znasz nasze imiona? - zapytałem zdezorientowany.
- Jestem kimś, kto wie o was więcej, niż wy sami wiecie o sobie... - odrzekła tajemnicza postać.
Jej, a raczej jego głos, był bardzo dziwny, taki spokojny. Każde słowo mówił bardzo wolno i wyraznie.
- Jesteście Alfami, kochacie się, macie mnóstwo przyjaciół, całe życie stoi przed wami otworem...
Ale czy na pewno wszystko jest takie piękne i kolorowe?
- Co przez to chcesz powiedzieć? - odwarknęła Ashita.
- Co do niektórych kwestii nie macie pojęcia, nigdy nie zajrzycie do czyjejś głowy...
A przecież to w niej skryte są wszystkie tajemnice. Jeśli ktoś by je tak przypadkowo wyjawił, mogłyby zamieszać w waszym życiu...
Po chwili przed nami stanęło kilka wilków z naszej Watahy. Rozpoznałem w nich Ann, Vincenta, Riki, Yuko, Mooni i Marry.
- Co wy tu robicie? - krzyknęła Ashita.
Wszyscy zachowywali się bardzo dziwnie, byli jakby nieobecni.
- Ash, oni nas nie słyszą! Coś ty z nimi zrobił? - odrzekłem tuląc Waderę.
Zamiast odpowiedzi usłyszałem cichy śmiech.
- Może chcielibyście posłuchać co oni mają do powiedzenia? Myśle, że was to zaciekawi...
Wilki usiadły obok siebie.
- Według mnie Ashita nie powinna pozwolić, aby Zuko został Alfą. Nic nie robi dla naszej Watahy, zachowuje się jak dziecko... - powiedziała Annabell.
- Masz racje, zresztą nie tylko to było jej złym wyborem. Zuko ją wykorzysta i zostawi, przecież sam mi tak powiedział - odrzekła Marry.
Popatrzyłem przerażony na Ash, z jej policzka spłynęła wielka łza.
- Przecież wiesz, że nigdy bym tego nie zrobił, Ashi ja ciebie kocham. Widzisz, że to wszystko jest ...
- Nic już nie mów, jaka ja byłam głupia. Mogłam się spodziewać, że prędzej czy pozniej mnie zostawisz, ale gdzieś tam w środku, łudziłam się, że się zmieniłeś, że jesteś inny....
- Dobrze byłoby jakby się rozstali, Ashita tak na prawdę kocha kogo innego... - wtrącił Vincent.
- Ash, równie dobrze i ja mógłbym uwierzyć w to co mówi Vincent. Jeśli się kogoś naprawdę kocha, to nie zachowuje się tak jak ty, bardziej wierzysz im niż mi...
Ashita popatrzyła mi w oczy i pobiegła przed siebie.
- Nie wiem, kim jesteś i jak to zrobiłeś, ale pożałujesz tego! - warknąłem do postaci stojącej obok.
Nie wiem co będzie dalej, powoli zaczynam się zastanawiać czy to co oni mówili, nie .... nie było prawdą...a jeśli? Co ja mam teraz zrobić... mogę stracić coś, na czym bardzo mi zależy. Kogoś kogo kocham... Ashitę.

<< wierzysz mi w końcu? >>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT