Dzień zapowiadałby się na taki codzienny, zwykły którego zakończenie
jest nam znane od samego początku, jednak czasami taki monotonny dzień
może przestać być taki nudny dzięki jednemu zdarzeniu. Gdy opuściłem
tereny watahy by pobyć troche sam, na swojej drodze napotkałem białą
kulke futra która poruszała się nie znacznie. Podeszłem do małej istotki
i szturchnąłem ją lekko nosem. Wilczek podskoczył jak oparzony i
spojrzał na mnie wystraszony. Uśmiechnąłem się delikatnie i oznajmiłem:
-Spokojnie nie zamierzam ci zrobić krzywdy- Szczeniak nie odpowiedział
nic, tylko nadal wpatrywał się we mnie jak w jakiegoś potwora. Nie
robiłem rzadnych gwałtownych ruchów by nie spłoszyć malucha. Po dłuższej
chwili zapytałem łagodnie:
-Zgubiłeś się? Jeśli tak mogę ci pomóc (Sebastian pedofil). Jednak najpierw zacznijmy od przedstawienia się sobie. Co ty na to?-Widząc wachanie białego szczeniaka oznajmiłem:
-Ja jestem Sebastian, członek watahy porannych gwiazd. A ty?
-Jestem Meliendore, ale może mi pan mówić Mello-Jest postęp. Nie przestając się przyjacielsko uśmiechać zapytałem:
-Gdzie są twoi rodzice, jeśli moge wiedzieć? Z chęcią pomoge ci ich
odszukać-Wiedziałem jak strata bliskich boli, dlatego nie chciałem by
spotkało to tego malucha. Jednak to co usłyszałem zszkokowąło mnie:
-Nie mam rodziców-Powiedział to z taką nienawiścią i jadem iż wolałem
nie kontytuować rozmowy na ten temat. Snieżno biała sierść basiora była w
nie których miejscach przyozdobiona zachniętą krwią i bliznami. Mello
wyglądał też na wycieńczonego, ledwo stał na łapach i cały czas drżał.
Było mi żal zostawiać go samego i bez opieki dlatego zapytałem:
-Czy chciałbyś pójść ze mną do watahy porannych gwiazd? Tam będziesz bezpieczny i zostaniesz przez wszystkich mile przyjęty.
(Mello?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz