sobota, 24 października 2015

Od Riki do Rivaille

Patrzyłam z przerażeniem na Rivaille’go. Jego łapa wyglądała fatalnie, on sam wyglądał fatalnie. Po chwili Meredith się odezwała.
- Jego łapa jest w ciężkim stanie. Tu w jego jaskini nic nie zdziałam. Musi znaleźć się w mojej. Tylko nie wiem jak go przeniesiemy.
W tedy przed oczami zobaczyłam obraz na którym w kopalni krasnoludów Rivai wziął mnie na grzbiet z tą chorą łapą. Skoro on zrobił to dla mnie w bólu to i ja zdrowa to zrobię.
- Przeniosę go na moim grzbiecie- zaproponowałam. Wadera popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Riki, ja wiem, że chcesz pomóc ale nie dasz rady- rzekła Mei.
- Ona ma rację Riki- szepną Rivaille i jękną.
- Zbudowanie czegoś do przeniesienia ciebie Rivaille trochę zajmie. A ty wijesz się z bólu. Nie ma na co czekać- powiedziałam.
- To przynajmniej ci pomogę- rzekła wadera z uśmiechem. Pokiwałam głową i również się uśmiechnęłam. W końcu Rivaille to nie puszysty królik, tylko masywny basior. Podeszły do niego od tyłu i wsunęłyśmy delikatnie nosy pod niego. Wzdrygną się. -- Dajcie spokój- powiedział Rivai. My jednak nie odpowiedziałyśmy tylko wzięłyśmy go na plecy. Wyszłyśmy z jaskini i po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Weszłyśmy do jaskini. Mei pokazała miejsce gdzie miałyśmy położyć basiora. Mianowicie była to tak jakby duża półka. Znajdowały się na niej duże liście by było wygodnie. Zsunęłyśmy go delikatnie z pleców na miejsce. Wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego niż wcześniej.
- Podam mu zaraz coś przeciwbólowego- oznajmiła wadera i zaczęła szukać czegoś po półkach z lekami.
-A… Mogę zostać?- zapytałam
- Jeśli chcesz… To tak- oznajmiła. Uśmiechnęłam się lekko po czym usiadłam niedaleko posłania basiora.
- A jak tam z tobą? Coś cię może boli?- rzekła do mnie Mereditch i zaprzestała na chwile szukania leku przeciwbólowego.
- Ja? Ze mną wszystko dobrze. Zadbaj o Rivaille’go, a nie o mnie- uśmiechnęłam się znowu. Wadera wróciła znowu do szukania leku. Po chwili znalazła, wzięła go do łapki i podeszła do Rivaille’go. Kazała mu wypić wywar. Basior uczynił to posłusznie. Spojrzałam na jego łapę. Bandaż był cały czerwony od krwi, nawet kawałek jego futra nią przesiąkł. Na mój pyszczek wrócił niepokój. Jednak zauważyłam, że Rivaille’mu trochę ulżyło po tych lekach.
- Wybaczcie ale zabrakło mi potrzebnych ziół do zrobienia jeszcze jednego lekarstwa. Musicie na mnie poczekać- oznajmiła Mei.
- Jasne, czekamy- odpowiedziałam. Wadera uśmiechnęła się po czym wyszła z jaskini. Popatrzyłam na Rivaille’go. Zasną. Uśmiechnąłem się po czym odwróciłam głowę w stronę wyjścia z jaskini. Zaczęłam po cichu śpiewać sobie pewną piosenkę którą wymyśliłam.
- Wojownik z ciebie,
Waleczny i odważny,
Lecz jak każdy i ty polec możesz.
Zdarzył się właśnie taki dzień,
Dzień jeden z piękniejszych,
Lecz dla ciebie był to koszmarny czas,
Ból dopadł cię i nie chciał odpuścić,
A ty śliny żyjesz w nim,
Choć sił ci brak to wciąż znosisz go,
Wierze w ciebie, że radę sobie dasz…


<Rivaille?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT