piątek, 23 października 2015

Od Rasuto Cd. Riki

- Nie, ja podziękuję. Nie przywykłem odbierać waderom pożywienia. - odparłem śmiejąc się pod nosem
- To byłoby coś w rodzaju prezentu... - odpowiedziała wilczyca
- A ja nie przyjmuję prezentów od nieznajomych. - powiedziałem wybuchając śmiechem.
Dziś miałem wyjątkowo dobry humor, dlatego chciałem się nieco podroczyć z wilczycą. Zresztą brakowało mi dzisiaj rozrywki.
- Nieznajomą? Poznałeś już moję imię. - mruknęła śmiejąc się po nosem
- Poznałem twoje imię, ale nie poznałem ciebie. To może się jednak zmienić, co powiesz na mały spacerek? - zaproponowałem z zawadiackim uśmiechem
- W sumie to co mi szkodzi. Daj mi tylko dokończyć jelenia- odparła wzruszając ramionami
Odsunąłem się nieco kładąc się na ziemi. Przekręciłem lekko głowę przypatrując się Riki. W sumie to nic ciekawego, bo takie sceny widuje się na codzień. Przymknąłem więc oczy wsłuchując się w dźwięki natury. Wokół śpiewały ptaki, wiatr szumił w drzewach. Najpiękniejszą muzykę tworzyła natura. Niestety, (a może na szczęście?) chwilę później do rzeczywistości przywrócił mnie głos Riki.
- Rasuto, ty śpisz? - zaśmiała się
Szybko otworzyłem oczy i odruchowo kiwnąłem szybko głową na boki, jakbym chciał odsunąć od siebie wszystkie myśli.
- Ja? Nie, nie... Wiesz co, może powiedz gdzie najpierw chcesz iść. - powiedziałem jednym tchem, bo nadal miałem problem z takim nagłym przebudzeniem z głębokiej zadumy.
- Może do Amfiteatru? - zaproponowała
Pomyślmy. Wizja zebrania się z innymi wilkami i oglądanie jak recytują wyryte na pamięć teksty bez więszkego znaczenia raczej mnie odrzuciła.
- Znam lepsze miejsce, chodź! - powiedziałem, po czym nie czekając na odpowiedź rzuciłem się do biegu
Riki pobiegła za mną. Z początku zostawała z tyłu, ale chwilę później dobiegła do mnie, a nawet zaczęła mnie wyprzedzać. Uśmiechnęła się triumflanie, kiedy znalazła się może dwa metry przede mną. Czyli wyścigi? Wyzwanie przyjęte! Zacząłem biec ile tylko sił w łapach i udało mi się znaleźć z wilczycą w jednej lini. Wyścig trwał jeszcze dłużej, ale przez większość czasu kiedy tylko któreś z nas wysunęło się do przodu, drugie natychmiast go doganiało. W najbardziej ekscytującym momencie, kiedy udało mi się zyskać nieco przewagi skupiłem się na biegu aż tak mocno, że nie zauważyłem korzenia wystającego z ziemi. Zachaczyłem o niego łapą i przekoziołkowałem do przodu lądując na piachu. Przeklnąłem pod nosem na tyle cicho, że wadera tego nie usłyszała, po czym podniosłem się i stanąłem na równe łapy. Wprawdzie musiałem wyglądać głupio i bolała mnie łapa, duma kazała mi udawać żę jest w porządku i nic się nie stało. Widząc moją postawę Riki oszczędziła sobie pytań o to, czy wszystko w porządku, za co byłem jej niezwykle wdzięczny. Zapadła cisza i dopiero teraz rozejrzałem się wokół. Biegnąc nie zwracaliśmy uwagi na odległość, którą pokonujemy, więc teraz nie bardzo wiedziałem gdzie jesteśmy. Właściwie to mogła być zasługa tego, że jestem tu dopiero drugi dzień i nie miałem okazji zwiedzić jeszcze wszytkich terenów. Posłałem więc pytające spojrzenie waderze, bo miałem nadzieję, że ona wie gdzie trafiliśmy. Jej oczy były jednak smutne i malować się w nich strach. Po wyrazie jej twarzy można było uznać, że nie jest dobrze.
- Jesteśmy w Lesie Śmierci. - wyszeptała
Las Śmierci? Przymrużyłem oczy starając się przypomnieć sobie, gdzie słyszałem tą nazwę. Wróciłem myślami do chwili, w której Ashita przyjęła mnie do watahy. Opowiadała mi o terenach, a tym także o Lesie Śmierci. Według jej historii miejsce to jest zamieszkiwane przez potwory i groźne stworzenia. Czy coś w tym rodzaju.
- Spokojnie, nic się nie dzieje. Poszukamy jakiejś drogi i zaraz wrócimy na mniej niebezpieczne tereny watahy. Będzie dobrze, słyszysz? - mówiłem starając się uspokoić Riki
Kiwnęła lekko głową. Rozejrzałem się wokół, by wiedzieć z czym mam właściwie do czynienia. No cóż, las jak las. Wyjątkiem był może mrok okalający całą krainę. Spojrzałem do góry zastanawiając się, dlaczego nie dociera tu tyle światła słonecznego jak w normalnym lesie. Korony drzew nie były aż tak obszerne, żeby blokować promienie. Zapewne była to zasługa czarnej magii. Do moich uszu dochodziły tajemnicze szepty, nie mogłem zlokalizować miejsca z którego dokładnie pochodzą. Starałem się jednak zachować spokój, w końcu musiałem nas stąd wyprowadzić.
- To chyba tędy. - mruknąłem wskazując łapą na zachód
Starałem się zlokalizować drogę, którą biegliśmy poprzednio, ale po drodze mijaliśmy wiele zakrętów i zmienialiśmy ścieżki. Nie wybrałem sobie żadnego punktu odniesienia, a moja orientacja w terenie nie była najlepsza. Chciałem z początku wytropić drogę po zapachu, ale duszący zapach siarki zagłuszyć jakiekolwiek inne wonie. Poza oczywiście zapachem krwi, ale ta myśl przerażała mnie tak bardzo, że nie chciałem się na tym skupiać. Nie mogłem, nie mogłem. W mojej głowie szalało tyle myśli, czułem że to miejsce doprowadza mnie do szaleństwa. Wziąłem jednak głęboki oddech i ruszyłem przed siebie, dając Riki znak, aby szła za mną. Ostrożnie stawiałem łapy na trawie w kolorze popiołu, jakby zaraz miała wybuchnąć. Kręciłem uszami na wszystkie strony i nagle usłyszałem za sobą jakiś dźwięk. Odwróciłem się szybko i rozejrzałem wokół, ale moje oczy nie wykrywały żadnego podejrzanego kształtu. Pomyślałem, że to musiało mi się przywidzieć. Ponownie skierowałem wzrok w kierunku, w jakim poprzednio stała wadera, jednak teraz jej nie było! Nie było jej przy mnie, a szła dosłownie kilka centymetrów odemnie. Odwróciłem się na sekundę, a ona zniknęło. To wyglądało tak, jakby rozpłynęła się w powietrzu. Zdawałem sobie jednak sprawę z tego, co mogło jej się stać. Porwała ją. Jakaś mroczna siła. Waru? Demony? Coś jeszcze innego? W tym momencie usłyszałem przeraźliwy krzyk. Dochodził jakby znikąd, tak samo jak poprzednie szepty. Roznosił się po cąłym lesie, raniąc moje uszy i przebijając się przez czaszkę. To był krzyk Riki.
- Riki! - wrasznąłem odruchowo. - Riki, już biegnę!
Rzuciłem się przed siebie, choć nawet nie wiedziałem, gdzie ona jest. Byłem skazany tylko na swój łut szczęścia i ryzyko. Musiałem liczyć tylko na siebie, a przecież powoli zaczynałem wariować.
<Riki?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT