- Poluję - odparłam na
jego wcześniejsze pytanie. - A Ty?
- Poznaję tereny -
mruknął.
- Ach, jesteś nowy, tak?
- spytałam, po raz pierwszy zdradzając ciekawość.
Kiwnął łbem i rozejrzał się. Wypuściłam
powietrze, ponieważ nic innego nie przychodziło mi do głowy w tej dość
niezręcznej ciszy. W końcu basior zapytał:
- Może zapolujemy razem?
Jestem trochę głodny.
Zlustrowałam go spojrzeniem, a potem mruknęłam
coś w stylu 'okey'. Odwróciłam się od niego, aby zagłębić się w las. Basior
dreptał za mną, rozglądając się czujnie dookoła. Zaczęłam węszyć w powietrzu, usiłując
wychwycić zapach jakiejkolwiek zwierzyny. Po kilku minutach marszu, mój łeb
przekręcił się o kilkanaście stopni w bok, ponieważ tam ciągnął mnie nos. Moim
oczom ukazała się młoda para; jeleń i sarna. Zapewne próbują założyć stado...
piękne, rosłe poroże młodego jelenia oraz złocista sierść na delikatnej skórze
sarny lśniły w słońcu. Wielkie, czarne oczy obydwu zwierząt bacznie obserwowały
otoczenie. Kopyta, mocne i jakby ze spiżu, od czasu do czasu nastąpiły na
kamień i wtedy po puszczy roznosił się charakterystyczny stukot. Sarna wygięła
szyję odwracając łeb w naszym kierunku. A my, ukryci w krzakach, oblizywaliśmy
się. Łapą pokazałam Naruto, że będziemy atakować samicę. Na pewno była słabsza
i nie będzie walczyć tak zaciekle jak jeleń. Poza tym, nie miała poroża, co
tylko ułatwiało sprawę. I już po chwili, jak dwie torpedy wyskoczyliśmy z
krzaków. Biegliśmy wprost na przerażoną sarnę, która przez chwilę stała w
miejscu, a potem rzuciła się do ucieczki za swoim partnerem, który zdążył już
zniknąć w gąszczu. A ja i Shadow biegliśmy za nią. A pewnej chwili wyczułam
odpowiedni moment i skoczyłam na bok sarny, wbijając pazury w jej ciało. Moje
nagłe uderzenie wytrąciło sarnę z równowagi, aby ta po chwili runęła na ziemię.
Wydała z siebie głośny kwik, ale jej głos zamarł, gdy Shadow przegryzł jej
szyję. Złota sierść po raz ostatni zalśniła w słońcu, w czarnych oczach pojawił
się strach, który po chwili zastygł. Teraz w ślepiach naszej ofiary odbijało
się tylko słońce, które świeciło wysoko na niebie. Strużki krwi spływały po
spoconej szyi sarny, a my, biorąc głębokie oddechy, patrzyliśmy na padlinę. A
potem schyliliśmy łby i w ciszy zaczęliśmy jeść.
<Shadow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz