Minęło juz prawie sześć miesięcy odkąd dotarłem tutaj. 
Nie ujawniałem się od tamtego czasu za dnia. Moze byłem na jednym spotkaniu. 
A swoje obowiązki wykonywałem tak ze było widać efekty. 
Nocą Polowałem,a zdobycze kładłem przed jaskinie,pomagałem strzec terenu jednak 
wychodziłem poza i atakowałem tak ze wrogowie nie docierali do granic. 
Byłem jakby niewidoczny dla innych, działajacy w ukryciu, wiele moich  zesłóg zgarniały inne
wilki mniej dowartościowane,chwalac sie naprzykład głowami bezstii które zabijałem. 
Przez co zdobywali uznanie i pochwały jednak mnie to nie ruszało.  
Tym razem obudziłem się wczesniej słońce dopiero zachodziło moja 
aktywnosć zaczyna się nocą. Wyszedłęm z jaskini i ruszyłem wydeptana 
przezemnie sciezką w stronę szpiczastych gór. Chciałem obejrzeć zachód 
słońca ze szczytu. Usłyszałem szelest, potem ktos biegł i znowu sie 
zatrzymał, ponowny szelest i bum .. przedemną ktoś się zatrzymał. 
Nie mówiąc nic zmierzyłem wadere wzrokiem i wykonałem długi sus by minąć
 ją z jej lewej jednak ona zrobiła to samo i zatorowała mi drogę to samo
 w druga stronę 
-Czy ty cos chcesz ? -mruknałem 
<Shi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz