Stałem jak wryty. Ja będę ojcem????!!!! JA będę tatą???!!! Przez chwilę
myślałem, że zemdleję i że Meredith znowu będzie potrzebna. Zachwiałem
się lekko na łapach, ale się szybko ogarnąłem. Wiedziałem, że muszę
wspierać Ami najbardziej jak potrafię. Szczególnie teraz kiedy spodziewa
się szczeniaków. Mimo iż się cieszyła widziałem, że strasznie się
stresuje. Przytuliłem ją jeszcze raz i powiedziałem: „Wszystko będzie
dobrze. Nasze szczeniaki będą najszczęśliwsze na świecie.”. Na te słowa
wadera tylko mocniej wtuliła się w moje futro.
Zanim mieliśmy wracać do naszej jaskini, podszedłem jeszcze do Meredith aby upewnić się, że na pewno będę tatą:
- Meredith TO prawda???
- Oczywiście że tak, Ami jest już w zaawansowanej ciąży i do porodu
zostało jeszcze trochę więcej niż tydzień. Przepisałam jej leki
przeciwbólowe i taka sytuacja bólowa nie powinna się już powtórzyć.
Trochę ciężko jest mi uwierzyć w to, że się nie zorientowaliście.
Przytyła i łapy trochę jej napuchnęły, już wtedy można było się
zorientować, że coś jest nie tak. – Zaśmiała się wadera
- Tak jestem nią oczarowany, że nawet nie zauważyłem. Dla mnie zawsze jest idealna. – lekko się zarumieniłem
- Hehe to może i lepiej, zostało już niewiele czasu i Ami musi
przychodzić do mnie na kontrole. W najbliższym czasie dowiemy się ile
szczeniaków będzie.
Uśmiechnąłem się, podziękowałem i wróciłem do Amici. Dopiero teraz to do
mnie dotarło. BĘDZIEMY RODZICAMI. Ale nie poruszałem już tego tematu.
Ami już wystarczająco dzisiaj przeszła. Wracaliśmy do jaskini przytuleni
i szczęśliwi, że stało się tak, a nie inaczej.
Teraz już tylko wyczekiwać porodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz