sobota, 10 października 2015

Od Riki do Amici i Amber

Straciłam przytomność, jedyne co z ostatnich wydarzeń pamiętam to jak ścigałam się z Amber i Amicą. Zostały w tyle a ja uradowana kolejnym wygranym biegiem, zapomniałam o tym gdzie mamy metę. Stanęłam i zaczęłam się rozglądać w tedy zrozumiałam, że jestem w Puszczy i się zgubiłam. Patrzyłam przerażona gdy nagle poczułam jak coś mnie łapie w wielką rękę i walnęło nią o drzewo. W tedy straciłam przytomność lecz usłyszałam jeszcze jak to coś wydobywa z siebie kolejny ryk. Po trzydziestu minutach się obudziłam. Nadal czułam jak jakaś ogromna ręka mnie trzyma. Zaczęłam powoli otwierać powieki. Po chwili potrząsnęłam łbem i patrzyłam na to co mnie otacza. Tysiącletnia puszcza i jakiś wielki potwór który trzyma mnie w łapie! Nie był to cyklop, oj nie był… Był to olbrzym! Większy i masywniejszy od cyklopa. Przestraszona próbowałam się wyrwać jednak jego ręka była kurczowo zaciśnięta na mnie. Weź się w garść! Jakoś się wydostaniesz!- powiedziałam sobie w myślach. Uspokoiłam się jednak nic mi do głowy nie przychodziło. W tedy pomyślałam o ogłuszającym śpiewie. Zebrałam w sobie siły i użyłam zaklęcia. Olbrzym popatrzył tylko na mnie i podrapał się za uchem. No to klapa. Skoro na to nawet nie drgną to potrzeba czegoś o wiele mocniejszego. Jednak żadna z moich Mozy na niego nie działała. Dałam spokój. Może uda mi się uciec gdy on stanie. Westchnęłam. Minęłam jakieś trzydzieści minut a potwór zatrzymał się przy ogromnym zwalonym drzewie, jakieś zagrodzie, zgaszone ognisko i kilka rzeczy dostosowanych do olbrzyma. Pomyślałam, że to jego obozowisko. Jednak nie wiedziałam do czego mu zagroda. Po chwili się dowiedziałam podszedł do zagrody i mnie tam wstawił. Poczułam ulgę, że mogłam już normalnie się ruszać. Acha, czyli do tego…- powiedziałam sobie w myślach. Patrzyłam z zaciekawieniem na olbrzyma. Poszedł po parę drzew i położył je na ognisku, rozpalił je po czym postawił nad nim coś na czym zawiesił wielki garnek. Wziął kilka warzyw po czym podniósł jakiś dzban i poszedł nabrać wody. Kiedy wrócił, wlał ją do garnka i wrzucił warzywa. Nadal mu się przyglądałam. Usłyszałam nagle jak coś mówi pod nosem.
- Bart jest głodny. Bart coś zje. Zje zupę z warzywami i mięsem. Z mięsem- tak mniej- więcej brzmiały jego słowa. Przełknęłam głośno ślinę i szepnęłam.
- Amica, Amber, gdzie jesteście?


<Amica? Amber? Help ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT