Straciłam przytomność, jedyne co z ostatnich wydarzeń pamiętam to jak
ścigałam się z Amber i Amicą. Zostały w tyle a ja uradowana kolejnym
wygranym biegiem, zapomniałam o tym gdzie mamy metę. Stanęłam i zaczęłam
się rozglądać w tedy zrozumiałam, że jestem w Puszczy i się zgubiłam.
Patrzyłam przerażona gdy nagle poczułam jak coś mnie łapie w wielką rękę
i walnęło nią o drzewo. W tedy straciłam przytomność lecz usłyszałam
jeszcze jak to coś wydobywa z siebie kolejny ryk. Po trzydziestu
minutach się obudziłam. Nadal czułam jak jakaś ogromna ręka mnie trzyma.
Zaczęłam powoli otwierać powieki. Po chwili potrząsnęłam łbem i
patrzyłam na to co mnie otacza. Tysiącletnia puszcza i jakiś wielki
potwór który trzyma mnie w łapie! Nie był to cyklop, oj nie był… Był to
olbrzym! Większy i masywniejszy od cyklopa. Przestraszona próbowałam się
wyrwać jednak jego ręka była kurczowo zaciśnięta na mnie. Weź się w
garść! Jakoś się wydostaniesz!- powiedziałam sobie w myślach. Uspokoiłam
się jednak nic mi do głowy nie przychodziło. W tedy pomyślałam o
ogłuszającym śpiewie. Zebrałam w sobie siły i użyłam zaklęcia. Olbrzym
popatrzył tylko na mnie i podrapał się za uchem. No to klapa. Skoro na
to nawet nie drgną to potrzeba czegoś o wiele mocniejszego. Jednak żadna
z moich Mozy na niego nie działała. Dałam spokój. Może uda mi się uciec
gdy on stanie. Westchnęłam. Minęłam jakieś trzydzieści minut a potwór
zatrzymał się przy ogromnym zwalonym drzewie, jakieś zagrodzie, zgaszone
ognisko i kilka rzeczy dostosowanych do olbrzyma. Pomyślałam, że to
jego obozowisko. Jednak nie wiedziałam do czego mu zagroda. Po chwili
się dowiedziałam podszedł do zagrody i mnie tam wstawił. Poczułam ulgę,
że mogłam już normalnie się ruszać. Acha, czyli do tego…- powiedziałam
sobie w myślach. Patrzyłam z zaciekawieniem na olbrzyma. Poszedł po parę
drzew i położył je na ognisku, rozpalił je po czym postawił nad nim coś
na czym zawiesił wielki garnek. Wziął kilka warzyw po czym podniósł
jakiś dzban i poszedł nabrać wody. Kiedy wrócił, wlał ją do garnka i
wrzucił warzywa. Nadal mu się przyglądałam. Usłyszałam nagle jak coś
mówi pod nosem.
- Bart jest głodny. Bart coś zje. Zje zupę z warzywami i mięsem. Z
mięsem- tak mniej- więcej brzmiały jego słowa. Przełknęłam głośno ślinę i
szepnęłam.
- Amica, Amber, gdzie jesteście?
<Amica? Amber? Help ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz