Siedziałem cicho,patrząc w ogień.Annie siedziała obok przytulona do
mojego boku z głową opartą na moim ramieniu.Wokoło panowała
cisza,słychać było tylko cichy szum wiatru i trzask płomieni w
ognisku.Wziąłem głęboki oddech chcąc odezwać się do Dziewczyny,ale gdy
na nią spojrzałem zauważyłem,że śpi.Uśmiechnąłem się na ten
widok.Przypomniała mi się śpiąca Wadera której przyglądałem się wtedy w
nocy, w jaskini.Pomimo zmiany ciała.Annie wciąż przypominała mi
wilczycę.Jeszcze chwilę sobie na nią popatrzyłem,po czym podniosłem
dziewczynę na rękach.Zrobiłem to bardzo ostrożnie tak,by nie przerywać
jej snu.Jedną ręką wspierałem jej plecy,a drugą miałem pod jej
kolanami.Przeniosłem dziewczynę do namiotu który wcześniej
wyczarowała.Byłem bardzo zaskoczony gdy wszedłem do środka,gdyż nie
mogłem uwierzyć,że w tak małym namiocie może być tyle miejsca,a
spokojnie zmieściło by się tam na stojąco piątka osób.No,ale przecież
był to magiczny namiot.W środku było bardzo dużo różnokolorowych
poduszek i kocy.Odłożyłem moją towarzyszkę na jedną z poduszek.Nie
obudziła się,ale wyszeptała coś przez sen.Ponownie się
uśmiechnąłem,musnąłem swoją dłonią jej policzek.Dopiero gdy tak na nią
patrzyłem zauważyłem jak była mała w porównaniu do mnie,zwłaszcza w
ludzkiej postaci,niewielki rozmiar i słodki wygląd sprawiał,że była ona
naprawdę urocza.Przykryłem dziewczynę,a sam położyłem się obok na
plecach i powoli zamknąłem oczy.
< Annie ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz