- Ja..wiesz...nie umiem bawić się ze szczeniakami..- Westchnąłem
- Oj dawaj!Będzie fajnie.- Wadera biegła ze szczeniakami. Cóż, chyba nie
mam wyboru. Pobiegłem za nimi. Amica i Gallado dalej siedzieli pod
drzewem, a ja, Klair i szczeniaki poszliśmy trochę dalej.
- Gonisz!- Dotknęła mnie Avrilla i wszyscy zaczęli uciekać. Klairney
uśmiechnęła się. Pobiegłem w jej stronę, a gdy ona się zorientowała że
jestem bardzo blisko, odskoczyła na bok. Pobiegłem w stronę Miru i
Avrilli.
Waderka uciekła, więc złapałem Miru. Ten zaśmiał się i pobiegł w stronę Kailr.
Bawiliśmy się tak...dosyć długo. W końcu zaczęło robić się ciemno. Amica Gallardo i szczeniaki poszły. Zostałem z Klairney.
- Może my też powinniśmy się zbierać?- Spytała Klair.
- Nie...ja jeszcze zostanę. Lubię patrzeć na gwiazdy i księżyc.- Uśmiechnąłem się.
- Skoro ty zostajesz, to dotrzymam ci towarzystwa.
- Ok, chodź.- Poszedłem przed siebie-w głąb lasu. Po paru chwilach
ujrzeliśmy duże, rozłożyste drzewo. Wokół niego było dużo lian, korzeni i
mchu. Spojrzałem na waderę, po czym skoczyłem na jedną z lian. Rzadko
używam skrzydeł, ale lubię na nich latać.
Wszedłem na szczyt.
- Teraz ty, Klairney!- Krzyknąłem patrząc na nią z góry. Ta niepewnie spojrzała na liany.
- Skacz po nich!
Wadera po chwili przemyślenia wskoczyła na tę, która wydawała się najsolidniejsza.
Była już obok mnie. Korona drzewa była mocna, przez gałęzie i duuużo
liści. Podszedłem do krańca. Klair powoli i delikatnie stąpała po
liściach. Usiadła obok mnie. Było już ciemno, a na niebie zaczęły
pojawiać się gwiazdy. Siedziałem wpatrzony w niebo.
Klair?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz