Spojrzałam zamyślona na niebo i oznajmiłam:
-Wątpie by spadające gwiazdy pokazywały się byle komu..-Nie dokończyłam
jednak ponieważ usłyszałam szelest za nami. Usiadłam wyprostowana jak
struna, a moje uszy skierowały się w strone z której dobiegały
podejrzane odgłosy. Po chwili Luna też je usłyszała. Spodziewałam się
najgorszego, dlatego ustawiłam się gotowa do ataku. Na lekko ugiętych
łapach wpatrywałam się w ciemność lasu, podczas gdy mój ogon młócił
gniewnie powietrze. Po dłuższej chwili przed nami pojawiły się dwa
centaury. Pierwszy z nich był jeszcze dzieckiem, jednak nadal był wyższy
od nas. Jego zwierzęca część była kremowa, a ogon i skarpetki ciemno
brązowe. Chłopak na ramieniu miał przewieszony łuk i kołczan ze
strzałami. Bladą twarzyczke okalały brązowe loki. Niebieskie oczy
przypatrywały nam się z ciekawością. Opiekun chłopczyka był od niego
znacznie wyższy. Końska część mężczyzny, była czarna niczym smoła, a
ogon natomiast był biały niczym śnieg tak samo jak kopyta. Pod skórą
można było dostrzec zarys mięśni wyćwiczonych przez lata. Sam mężczyzna
też był umięśniony, na opalonym torsie i plecach można było dostrzec
różowawe blizny. Tak samo jak dziecko miał przewieszony przez ramie łuk i
skórzany kołczan ze strzałami. Dorosły centaur miał proste czarne włosy
związane rzemykiem w kitke. Z twarzy o ostrych rysach patrzyły na nas
szmaragdowe łagodne oczy. Usiadłam i spojrzałam na naszych przbyszów po
czym oznajmiłam:
-Dobry wieczór
-Witajcie piękne niewiasty. Jestem Sokrates II ,syn samego władcy Amona
III groźnego. A to mój syn Kreon I- Wskazał na blondynka który pomachał
energicznie rączką w naszym kierunku, szeroko się uśmiechając..Ponownie
usłyszałam głos czarnego centaura:
-Czy moge wiedzieć co robicie o tej porze w lesie. Po zmroku robi się
niebezpiecznie-Miałam już powiedzieć że to nie jego interes jednak
ubiegła mnie Luna:
-Oglądamy gwiazdy-Blondynek klasnął uradowany tą wieścią i zapytał:
-Może chcecie iść ze mną na nauke czytania przyszłości z gwiazd?-Opiekun
Kreona speszony chciał zaprzeczyć jednak rozradowane dziecko nie
zwracało na niego uwagi. Uśmiechnęłam się lekko i oznajmiłam:
-To jest Luna moja siostra, a ja to Annabell. Miło mi poznać-Ruszyliśmy
całą czwórką do miejsca brardziej odpowiedniego na obserwacje
astronomiczne. Chłopczyk zasypywał mnie i Luni gradem pytań, typu co
lubimy jeść, co robić, czy mamy moce. Kreon i moja siostra szli przodem
roześmianni i rozgadani, a ja z Sokratesem z tyłu. Po dłuższej chwili
usłyszałam od opiekuna blondynka:
-Przepraszam za niego. Jest wychowywany na przyszłego władce, dlatego
nie ma za dużo przyjaciół. Jeśli to nie kłopot możecie zostać jeszcze
chwile?
-Oczywiście.
( Co ty na to Lunuś ^^ )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz