Zaśmiałam się. On nagle też się zaśmiał.
Zapach kwitnącej wiśni unosił się wszędzie...
Choć była jesień to drzewa zawsze tu kwitły.
-Było fajnie,co nie?-spytałam.
Mack rozsiadł się na ławce.
-Racja...
-Robi się ciemno...może moglibyśmy już wracać?
-Acha...ok
Przez całą drogę do domu rozmawialiśmy o wszystkim.
O jesieni i jej urokach.
O nadchodzącej zimie.
O przyjaźni.
O przygodach.
-O górach...
O wszystkim.
Znaleźliśmy się przy mojej jaskini.
-To pa,Mack.
-Pa,Alice.
-Dziękuję za taki wspaniały dzień...
-Proszę-uśmiechnął się i oddalił się w stronę swojej jaskini...
Mack?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz