Jak oni mogli mnie tak zostawić? Przecież mówili, że mnie kochają... W dodatku nie mam jedzenia... Dużo lepsze jest życie jako pies, niż jako wilk! Dlaczego oni mi to zrobili? Nie wiem, ale muszę ruszać. Może napotkam jakąś przytulną watahę w której, będę mogła pozostać... Poczułam znajomą mi woń. To był mój brat, ale nie byłam pewna który.
-Morfio? Jesteś tu?
-Proszę, proszę. - Odparł wilk. - Kogoż tu przywiało... Esmeraldo skąd ty się tu wzięłaś ślicznotko? Ah tak, przecież cię porzucono... To przykre... - Odparł ironicznie.
-Daruj sobie! To, że widzisz myśli, nie znaczy, że możesz sobie ze mnie żartować. - Prychnęłam i poszłam dalej.
-Czekaj, czekaj... Gdzie ty się wybierasz malutka? - Zażartował ze mnie kolejny raz.
-Nie twoja sprawa brutalu! - Rzuciłam i wzbiłam się w powietrze.
-Jeszcze mnie popamiętasz! - Krzyknął i pobiegł w przeciwną stronę.
Przydałoby się coś zjeść. Może by tak jakiś zając? Lepsze to niż nic! Akurat poczułam zapach owego zwierza. Kiedy już zalazłam jego kryjówkę i byłam gotowa do skoku, coś mi przeszkodziło. Po chwili nie uwagi wpadłam na czarną waderę z niebieskimi odznaczeniami.
-Co to sami niedzielni kierowcy na tym świecie? - Krzyknęłam wadera i zaczęła się śmiać.
-Wszystko dobrze? - Byłam zdziwiona zachowaniem wadery. Była ona... Jak by to ładnie ująć... Anormala.
-Tak, a ty to kto? Siostra Tiamo? - Rzuciła wadera i znów pochłonął ją śmiech.
-Tiamo? W zasadzie tak ale... Nie mówmy o tym, ok? Jestem Esmeralda.
-Miło mi Ashita! Niech zgadnę... Chciałabyś dołączyć do watahy? - I znów wybuchnęła śmiechem. Zastanawiałam się, czy wszystko jest w porządku z jej głową...
-Jeżeli byłoby to możliwe to... - Zdążyłam powiedzieć tylko tyle, gdyż przerwała mi wadera.
-Witamy mam cię oprowadzić? Wypadało by nieprawdaż? Choć za mną!
-Okey... Powiedzmy, że wcale się nie boję wilków takich jak ty... W drogę! - Rzuciła nieco zaniepokojona zachowaniem Ashity,
<Ashito? Dasz mi ten zaszczyt i dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz