- Chętnie potrenuję, a ty mów mi Klair. No wiesz prościej łatwiej ok? - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Dobra, to choć - oznajmiła wadera.
Poszłyśmy tam, a po drodze rozmawiałyśmy o wielu rzeczach. Szłyśmy
jakieś 20 minut. Gdy byłyśmy na miejscu wpiegłam na jedno wzniesie
wołając.
- Shi choć tu! Przy okazji mogę mówić Ci Shi?
- Ok - odpowiedziała Ashita wchodząc do mnie.
- Ja ustanę tam, a ty tutaj ok?
- Dobra, czyli walka dla zabawy? - zapytała.
- Tak.
Obie zajęłyśmy pozycje, nagrzałam łapy. Ustałam przy kałurzy czyli dla
mnie lepiej. Pierwsza zadałam cios, wielką kulą wody uderzyłam w Ashitę.
Była cała mokra... Ona zaatakowała mnie smugą wiatru. Ścięła mnie
prosto w nogi, aż upadłam. Odpowiedziałam jej strzałami z lodu.
Sprytnie, szybko i zwinnie je ominęła. Nasza walka dobiegła końca.
Zmęczone trochę poszłyśmy na spacer.
<Ashita, co będziemy robić?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz