sobota, 25 lipca 2015

Od Ashity do Klairney

Byłam wykończona. Leżałam na ziemi, podobnie jak Klair.
- Wszystkie chyba nie żyją?- wyszeptała wadera.
- Tak mi się wydaje- odparłam.
- To dobrze... Ale dlaczego smoki nie mogły ich pokonać?
- Czytałam gdzieś o tych stworach. Z tego co wiem, są odporne na ich magię. Mimo wszystko...
Zamilkłam. Nie miałam siły na nic. Wiedziałam jednak, że muszę wykrzesać z siebie resztkę energii, by zrobić obchód i upewnić się, czy wszystkie potwory są martwe.
- Nie sądziłam, że połączony atak będzie miał aż taką moc- ziewnęła Klair.
- Ja też nie. Ale nie ma co narzekać. Zerknę jeszcze, czy wszystkie stworzenia są martwe- powiedziałam, wstając.
- Zaczekaj, idę z tobą!
Ruszyłyśmy na przód, omijając ciała potworów. Nagle zauważyłam, że z północy nadciąga jeszcze ktoś. Zmrużyłam oczy i zaklęłam cicho pod nosem. W naszą stronę nadciągała jeszcze jedna olbrzymia żaba i gigantyczny pająk. Byli o wiele więksi niż przeciwnicy, których właśnie pokonałyśmy.
- Chyba rodzice zorientowali się, że dzieci długo nie wracają do domu- mruknęłam, nieco wkurzona.
- No nie- westchnęła Klair.
- Rozdzielmy się. Z kim wolisz walczyć? Wydaje mi się, że ta zielona to samica, a ten długonogi potwór to samiec. Pełna rodzinka się zebrała- powiedziałam, przygotowując się do walki.
< Klair, jak to rozegramy?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT