Oczy stworów pałały czystą złością i nienawiścią. Potwory zaryczały
gniewnie i zamachnęły się w naszym kierunku. Wróżki, przerażone
monstrami, rozbiegły się na wszystkie strony, piszcząc. Potwory
tymczasem, wyszły z zarośli. Były dużo większe, niż się spodziewałam.
Były to wielkie, wrogo nastawione cyklopy. Ashita i ja prędko
schowałyśmy się za grupą drzew. Stwory zaczęły niszczyć pobliską zieleń,
po chwili wyrwały i zmiażdżyły pnie drzew, które były naszą kryjówką.
Chciałam wykorzystać okazję. Wybiegłam zza resztek krzaków, zbliżając
się do cyklopów. Przebiegłam między nogami potworów, starając się
zwrócić na mnie ich uwagę.
- Co robisz...? - Ashita krzyknęła za mną.
- Nie martw się, dam sobie radę! - odwróciłam się i odpowiedziałam, po czym pobiegłam dalej.
Jeden z cyklopów spróbował dosięgnąć mnie swą ręką. Odskoczyłam, nim
ogromna dłoń uderzyła w ziemię. Z całej siły ugryzłam potwora w palec.
Cyklop wrzasnął, po czym w bólu chwycił się za rękę. Na jego
nieszczęście, potknął się i runął na ziemię. Jego koledzy podeszli do
niego z zamiarem pomocy. Wtedy krzyknęłam do Ashity:
- Trzeba uciekać! To nasza szansa!
<Ashita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz