-Ahh… Odpoczynek-tego potrzebowałem - wymruczałem sam do siebie, leżąc
na grubej gałęzi starego dębu. W łapach tylko, niedawno nabyta w podróży
po terenie wilków z bagien, księga o magii wody. Rozkoszuję się ciszą i
spokojem.
Nagle z lektury wyrwał mnie dźwięk śmiechu. To z pewnością wadera.
Wadera o słodkim głosie, pełnym radości. Spojrzałem z zaciekawieniem w
dół i zobaczyłem czarno-niebieskiego, wesoło skaczącego wilka.
Rozłożyłem skrzydła i po cichu zleciałem na dół.
-Witaj - powiedziałem.
-Hm? - odwróciła się, wyglądała na zaskoczoną - Hej - odpowiedziała mi po chwili - Kim jesteś?
-Na imię mi Jack, nie mam wrogich zamiarów. Do tego czasu byłem
podróżnikiem, a teraz szukam miejsca, gdzie mógłbym zostać na dłużej -
odparłem - Z kim mam przyjemność?
-Jestem Ashita. Miło mi poznać - powiedziała z wielkim, serdecznym uśmiechem.
-Mi również
-Mówiłeś, że szukasz miejsca dla siebie?
-Tak, jakiejś miłej, interesującej watahy. Znasz jakąś?
-Jestem alfą w Watasze Porannych Gwiazd. Jeśli chcesz, możesz do nas dołączyć - zaproponowała.
-Jasne, brzmi ciekawie - uśmiechnąłem się - Oprowadzisz mnie?
<Ashita?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz