Prychnęłam, wzniosłam oczy ku górze i mruknęłam:
- Przyjmuję. - Marry westchnęła głośno.
- Ja dalej oczekuje przeprosin.
Vincent roześmiał się głośno i ochlapał waderę wodąnz wodospadu. Wtedy
Marry udała, że dalej się złości, gdy nagle też wybuchnęła śmiechem i
wskoczyła do Vincenta, do wody. Patrzyłam na nich z zdziwieniem i
dziwnym smutkiem. Bawili się razem, za to ja wyraźnie odstawałam od
nich. Oni chlapali się po pyskach, ja pozostawałam sucha i nadąsana na
brzegu. Położyłam głowę na brzegu i czekałam na dalszy rozwój sprawy.
Ale nic więcej się nie stało. Nic. Gdy wreszcie Vincent i Marry wyszli z
jeziora, co było jakieś 30 minut po wejściu, powiedziałam:
- Chyba nie jestem już tu potrzebna. - I uśmiechnęłam się lekko.
<Vincent? Marry?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz