Wyjrzałam zza kamienia. Byłam niewidoczna dla stworów. Ponieważ kamien miał niebieski kolor to wtapiałam się w tło.
- Dobra, jak tak chcerz się tak bawić to proszę! - wyszeptałam.
Wybiegłam jak strzała skacząc na martwym potworem. ( Nad tym co zabiła
Ashita ) W jednej chwili wystrzeliłam siedem lodowych strzał trafiając
cztery żaby w serca i przy okazji w płuca. Runęły na ziemię, pomogłam
wstać waderze.
- Klair! Ty masz niebieskie oczy! Znaczy masz całe oko niebieskie! - krzyknęła.
- Co? - zapytałam. Rzeczywiście czułam siłę i moc, ale nigdy nie
miałam... Obejrzałam się jeden z pająków biegł do nas. Odwróciłam sie i
zawyłam. Ziemia zatrzęsła się, z pod moich łap wylatywały wielkie
pierścienie powietrza. Spojrzałam Ashita stała obok mnie, złączyłyśmy
siły i tym samym moce. Te pierścienie był jednocześnie z wody jak i z
powietrza. Wszystkie potwory przewróciły się. Chyba umarły... Blask z
moich oczu zniknął. Padłyśmy na ziemię wykończone.
<Ashita? Te stwory żyją?!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz