niedziela, 26 lipca 2015

Od Klairney do Ashity

Spacerowałysmy sobie podziwiając widoki. Właściwie widoki lasu - nic ciekawego. Szłyśmy, szłyśmy, szłyśmy, szłyśmy i szłyśmy, a i tak nie doszłyśmy! ( żal ^ :) Zajęło nam 25 minut przejście połowy tej drogi co nam została. Nudziło mnie to niesamowicie.
- Czemu te smoki tak daleko maja gniazdo - dołowałam się.
- Nie przesadzaj - podpierała mnie na duchu towarzyszka spaceru.
- Łatwo Ci mówić... To nie ciebie bolą nogi! - odparłam z lekkim śmiechem.
- Spoko, mnie też bolą - odpowiedziała.
Bez odpowiedzi szłyśmy dalej, dalej i dalej. Kiedy byłyśmy 10 minut od terenów watahy, obie zaczęłyśmy biec. Uśmiechnięte biegłyśmy w stronę watahy. Wybiegłyśmy z lasu, pierwsze co to położyłam się na trawie. Shi połyża się obok.
- Nareszcie! - Krzyknęłam odpoczywając.
- Gdzie byłyście? - spytała Marry, podchodząc do nas.
- Co cię to obchodzi? - odpowiedziałam lekko zdziwiona jej reakcją na nasze przybycie.
Wadera sobie poszła, ja też zamierzała już spadać do siebie.

<Ashita? Nareszcie ! >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT