Zanim jeszcze reszta watahy się przebudziła, opuściłam jaskinię w której
się wychowywałam. Nie było we mnie ani odrobiny żalu. Nim blade
promienie słoneczne skąpały tą bezwarościową ziemię, opuściłam tereny
mej dawnej watahy. Nie patrzyłam się za siebie. Wszystko było mi
obojętne. Ziemia niczyja przywitała mnie z otwartymi ramionami. Nie
wadziłam nikomu, polując i żyjąc w bezkresnym lesie. Calkiem sama
radziłam sobie nieźle, a przynajmniej nie narzekałam. Wierzyłam, że już
na zawsze zostanę samotniczką głęboko w dziczy. Jednak pewnego dnia mój
los całkowicie się odmienił. Podróżowałam. Nie zostawałam w jedynm
zakątku lasu na zbyt długi czas. Pewnego razu kierowana nudą
postanowiłam wyruszyć na zupełnie nieznane mi tereny. W końcu to jakieś
urozmajcenie monotonnego życia, prawda? W miarę jak oddalałam się od
znanych mi miejsc, krajobraz zaczął sie zmieniać. Nim się obejrzałam,
las zmienił się nie do poznania. Po chwili usłyszałam odgłos kroków.
Myśląc, że to jakiś łatwy obiad, zaczęłam biec w kierunku dźwięku. Ze
zdziwieniem zauważyłam, że spotkałam... innego wilka. Wadera miała
czarną sierść z błękitnym pasmem przechodzącym przez jej grzbiet.
Zatrzymałam się tuż przed nią i spojrzałam w jej kierunku zimnym
wzrokiem, po czym odwróciłam się i powoli odeszłam. Nie dane mi jednak
zaznanje spokoju. Po chwili wadera podbiegła do mnie i przywitała się:
- Jestem Ashita, a ty?- uśmiechnęła się szeroko.
Westchnęłam. Pomyślałam, że ignorowanie jej nie ma sensu.
- Nacht.- odpowiedziałam krótko.
-Żyjesz sama? - Ashita próbowała ciągnąć rozmowę dalej.
Milczałam przez chwilę. W końcu odpowiedziałam:
-Zupełnie.
-Wiesz...Prowadzę watahę!- Wadera oznajmiła radośnie - Mogłabyś...dołączyć do nas.
Dołączyć...do watahy? W sumie...To niegłupi pomysł. Trochę tęskinłam za
widokiem innych wilków. Ale... czy wciąż potrafię żyć w
społeczeństwie...?
- Cóż...- powiedziałam- jeśli mogłabym...
< Ashita ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz