środa, 29 lipca 2015

Od Destiny CD Vincent i Marry

Weszliśmy spokojny krokiem do Puszczy. Natychmiast poczuliśmy zapach drzew, kory i świeżej ziemi, a samo powietrze było bardzo rześkie. Drzewa mieniły się różnymi kolorami, od bieli do czarnego. Niektóre wyglądały jakby posypane były brokatem i lśniły, przez małe promyki słońca, które ledwo dostawały się do Puszczy. Gałęzie drzew były cienkie i poskręcane. Nie było na nich żadnych liści, jakby tutaj już dawno była jesień, pomimo lata na zewnątrz. Krzaki nie odróżniały się bardzo od drzew.
Szliśmy pod boki, z lewej strony szedł Vincent, w środku Marry, a ja po prawej. Czułam drżenie ciała Marry, bała się, Vincent szedł z lekkim uśmiechem na twarzy, za to ja uważnie przyglądałam się wszystkiemu, co nas otaczało. Nigdzie nie widać było boga Ziemi. Nie odzywaliśmy się do siebie, tylko szliśmy.
Po upływie 20 minut marszu Marry przystała z otwartymi oczami i pyskiem.
- Marry? Co się stało? Coś zobaczyłaś? - Vincent odwrócił się w jej stronę, natomiast ja, zobaczyłam to, w co tak zaciekle wpatrywała się wadera.
Na jednym z drzew, na najgrubszej gałęzi spał zielony basior. 
- Vincent, patrz - powiedziałam i wskazałam łapą Midori'ego.
- O mój Boże, przecież to...
- Midori - dokończyła Marry. - To Midori.
<Vincent? Marry? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT