Pamiętam mój pierwszy Dzień Czasu i Starszych Wilków, obchodzony bez
mamy. Miałem wtedy dwa lata i mimo, iż byłem już samodzielny, potrafiłem
się bronić i polować to jednak samotność była mi obca. I to ona była
moim największym wrogiem, wrogiem, którego nie mogłem pokonać. Jedynym
moim towarzystwem był Bryź-Motylek, ewentualnie rój przez niego
wyczarowany, lecz, choć piękny, nie dawał tyle radości, co obecność
kogoś, kto wysłucha, kto pocieszy, kto po prostu będzie.
Niesiony tymi negatywnymi myślami, dotarłem nad morze. Było ono
spokojne, fale leniwie przesuwały się po równie ociężale płynącej
wodzie. Siedziałem tak na przymorzu, pozwalając, aby fale, które wspięły
się na biały brzeg, obmywały mi łapy.
-Może piękne jest tego dnia.
Odskoczyłem gwałtownie. Przy mnie siedział starszy wilk o szarobrązowej
sierści z jaśniejszym spodem ciała i dziwnymi znakami na łapach. Nie
wiedziałem, kiedy przybył, kiedy spoczął koło mnie, także czas, który
spędził obok mnie był mi obcy. Jakby wyrósł spod ziemi. Spoglądał mnie
dużymi, pełnymi mądrości oczami starca. Ich barwa przywodziła na myśl
morzę. Wzrok nieznajomego zdradzał zaciekawienie moją osobą, spokojnie,
zrównoważone spojrzenie, którego nie mogłem odczytać.
-Kim jesteś? – zapytałem zachowując odpowiedni dystans od basiora. – I kiedy tu przyszedłeś?
Nie uzyskałem odpowiedzi. Zamiast tego wilk spojrzał w głąb morza, jego
błękitne oczy zlewały się z barwą akwenu. Nie znałem go, co prawda, lecz
obecność basiora nie wzbudzała we mnie lęku czy niepewności. Właściwie,
czułem się przy nim… odprężony i spełniony. Jak stary wilk, który
przeżył wspaniałe chwilę i czeka na nieuniknione, jednocześnie nie
obawiając się śmierci. Powoli zbliżyłem się do wilka, usiadłem przy nim i
również oddałem się magii morza. Lekka bryza muskała moje ciało, słony
zapach wpływał kojąco na zmysł węchu, a spokojny szum przynosił spokój,
gdy słuchało się go przez dłuższy czas. Po raz pierwszy od śmierci mamy
czułem się naprawdę szczęśliwy.
-O czym teraz myślisz? – zapytał nagle nieznajomy.
Wziąłem głęboki łyk nadmorskiego powietrza, opuściłem lekko łebek, a basior skierował na mnie zaciekawiony wzrok.
-O czasie. – przyznałem. – O tym jak wszystko przemija. Jak sekundy mogą
wpływać na nasze życie. Jak mało go zostało i jak szybko ucieka.
-Hmmm… - zastanowił się. – Masz dużo przemyśleń jak na młodego wilka.
-Trochę. – zgodziłem się. – Czasem aż za dużo.
-To nie dobrze.
Podniosłem głowę, kierując wzrok na basiora. Uśmiechnął się łagodnie, położył na białym piachu, a ja uczyniłem to samo.
-Gdy tak myślisz i myślisz nad czasem i życie, to tracisz ich najwięcej.
Dumając nad wszystkimi, „dlaczego?”, „co będzie?”, „a gdyby…”, może
umknąć ci wyjaśnienie, „dlaczego?”, możesz nie dowiedzieć się, „co
będzie?”, ani nie przekonać „a, gdyby…”. Zatracając się w przemyśleniach
na temat czasu, życia, odcinasz się od nich, a gdy tak się dzieje,
tracisz najwięcej odpowiedzi, które mógłbyś zdobyć idąc z czasem, już
nad nim dumając. Rozumiesz?
-Nie… nie bardzo… - odparłem zmieszany, a basior się zaśmiał.
-Po prostu żyj życiem, idź z czasem, kieruj się marzeniami i nie zważaj, gdy splatają ci jakiegoś figla.
-Dobrze. – powiedziałem powoli. – A jeśli zdarzy się coś… przez co będę
musiał oderwać się od rzeczywistości, porzucić czas i zatracić się w
przemyśleniach, które będą dla mnie kluczowe? – zapytałem dojrzale.
-Nie kieruj się tylko logiką, drogi Vincencie. – rzekł wilk.
Nic więcej nie mówiłem. Leżeliśmy na brzegu, obserwując zachodzące
słońce, które przystrajało niebo czerwienią, purpurą i różem. Gdy
gwiazda dnia zgasła, pochłonięta przez morze, poczułem silniejszy powiew
nadmorskiej bryzy-a nieznajomy wilk zniknął.
-Nadal pamiętam twoje słowa. – szepnąłem gdzieś w wieczorne niebo, lecz
to zdanie niby pozbawione odbiorcy kierowałem do Jikana. – Może nie do
końca wiem, co oznaczają… ale dziękuje za twą obecność w tej trudnej dla
mnie chwili. Za słowa wsparcia, które pomogły mi, choć sam nie wiem, w
jaki sposób. Twa zagmatwana mądrość dała mi wsparcie i siłę. Za to będę
ci zawsze wdzięczny.
Delikatna bryza płynąca od strony morza zmierzwiła me futro.
-Nie kieruj się tylko logiką. – szepnąłem. – Żyj długo i trzymaj się w zdrowiu, Jikan. Najlepszego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz