wtorek, 28 lipca 2015

Od Ashity do Klairney

Spojrzałam na oddalającą się Marry.
- Nie musiałaś być dla niej taka niemiła- mruknęłam.
- Jestem wykończona- odparła.
- Mimo wszystko- ziewnęłam.
Po chwili pobiegłam za oddalającą się waderą, chcąc jej wszystko wyjaśnić Powiedziałam jej, że byłyśmy na krótkim spacerku, ale nieco nadłożyłyśmy drogi. O pająkach, żabach i smokach nie miałam siły mówić. Wróciłam do Klair, która już wstała na nogi.
- No- powiedziała.- To ja chyba pójdę do siebie.
- Ja też. Pójdźmy jeszcze kiedyś na spacer. Dawno tyle nie przeżyłam...- roześmiałam się.
- Ja też.
Rozdzieliłyśmy się i każda z nas udała się w swoją stronę. Kiedy doszłam do mojej jaskini, od razu położyłam się.
- Siema, Percy- mruknęłam do jednego stalaktytu.
Kiedy tylko zamknęłam oczy, od razu zasnęłam. Ostatnie co słyszałam, to był szum skrzydeł, jakby tysiąc ptaków przeleciało nad terenem watahy.
Albo jakby chmara smoków przeleciała nad nami.
< No to dzięki za pisanie. Jak chcesz, zawsze możesz coś dorzucić, Klair xd?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT