-Eee...-Skrzywiłem się.- Nie mogłem dziś spać.-Wzruszyłem ramonami.
Wadera spojrzała na mnie z ukosa.
- Dręczy cię coś?- Zapytała w końcu
-Nie.-Zaprzeczyłem byle szybko Głęboko wzdychając, przeciągnąłem się
boleśnie.- Myślałem że drzewa są na codzień wygodniejsze do spania
-Zaśmiałem się pod nosem.
- Spałeś na drzewach?- Uśmiech Ashity poszerzył się jeszcze bardziej.
- Tak..-Mruknąłem. Wiedziałem co teraz sobie myśli Ashita: to nie
wilcze.- Ale za to muszę cie zawieść.- Porkęciłem głową z wymalowaną
teatralną miną. -...że jak na razie nie zamierzam zmieniać
gatunku.Niezależnie od tego, czy wybiorę kota, robala, czy małpę.
- Jak wolisz...- Wadera podnisła się z ziemi.- Ale jakby cię nabrała
chętka na banana...-Wyszczerzyła kły w chytrym uśmiechu.- Moja spiżarnia
stoi otworem....
Przewróciłem oczami z poirytowaniem. Ale i tak nie mogłem się powstrzymać od śmiechu.
(Ashita?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz