wtorek, 14 lipca 2015

Od Ashity do Tiamo

Na chwilę wróciłam do swojej jaskini, przerywając poszukiwania innych Waru. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po prostu poczułam, że muszę na chwilę tam wrócić. Przeczucie mnie nie zawiodło. Do mojego domu wdarł się mały szkodnik- Waru w postaci węża. Szybko rozprawiłam się z nim za pomocą Wietrznych Ostrzy. Nie wnikałam, jak dostał się na teren watahy. Zapewne przemykał się gdzieś, pozostając w cieniu. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Mały drań, ciężko było go zauważyć. Gdyby ktoś przypadkiem na nim usiadł... Wzdrygnęłam się. Kiedy w końcu postanowiłam udać się z powrotem do lasu, wpadłam na coś miękkiego. Cicho syknęłam z bólu, po czym odskoczyłam. Kiedy zorientowałam się, na co wpadłam, mocno się zdziwiłam. Otóż przed moją jaskinią leżał nieprzytomny Tiamo. Na jego ciele zauważyłam straszliwe rany. Od razu pomyślałam o Waru, jednak wątpiłam, by zostawiły one go żywego, były bezlitosne. Może pojedynkował się z jakimś potworem, bądź wilkiem? Niezależnie o powód, musiałam mu pomóc. Przypomniałam sobie, że w watasze medykiem jest Amy. Postanowiłam jak najszybciej go do niej zabrać. Najpierw jednak poprawiłam nieco stan basiora za pomocą mojego talizmanu- Lotis. Nie był on w stanie wyleczyć większych obrażeń, ale... lepsze to niż nic. Nie tracąc ani chwili, przerzuciłam sobie przez grzbiet bezwładne ciało Tiamo- które nawiasem mówiąc było dość ciężkie- i udałam się w stronę jaskini medyczki. Kiedy w końcu do niej dotarłam, byłam porządnie zmęczona. Bez zapowiedzi przekroczyłam próg, zrzucając z siebie czarnego basiora.
- Amy!- krzyknęłam.- Tiamo... jest ranny... Mogłabyś mu pomóc?
< Amy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT