Pewnego dnia zapragnęłam móc kontrolować przeznaczenie. Było to w moje 2
urodziny, gdy czułam się dorosła i niezwykle pewna siebie.
Rozpowiadałam, że ze swoją magią będę potrafiła zmienić przyszłość, a
Unmei nie będzie już ważna. Natera upominała mnie, abym tak nie mówiła,
ale ja nie słuchałam, wiedziałam swoje. Wierzyłam w swoje umiejętności
jak we własne dziecko, a własne urodziny spędziłam z uśmiechem, lecz
również niezrozumieniem.
13 dni później, a było to dokładnie rok temu, w urodziny Unmei byłam na
małej polance, leżąc na trawie i nasłuchując ptaków. Natera zbierała
patyki na ognisko, robiła to, jak mówiła, co roku, by uczcić urodziny
Unmei. Do ogniska wrzucała najlepsze, co mogła upolować. Wtedy były to 3
zające. Odmówiła modlitwę do bogini, podczas mojej zabawy z motylkiem.
Nie interesowały mnie urodziny jakiejś niepotrzebnej Unmei.
Nagle przed ogniskiem zmaterlializował się dziwny wilk, a właściwie
wilczyca. Była ona biało-czarna i srogo na mnie patrzyła. Natera widząc
ją, przyklękła na kolana.
- O wielka Unmei! Zlituj się nad nami, śmiertelnikami! - zawyła.
- Wstań - rozkazała Unmei i uśmiechnęła się. - Nie do ciebie przychodzę, Natero, tylko do twojej wychowanki.
Moja przybrana matka spojrzała na mnie, po czym opuściła wzrok zawstydzona.
- Jak śmiałaś wątpić w moje moce?! Jak śmiałaś mówić, że jesteś potężniejsza, nędzna wilczyco?! - warknęła na mnie bogini.
Skuliłam się ze strachu przed Unmei. Nie była taka słaba, jak myślałam. W
ogóle nie była słaba. Była potężna. Miała władzę nad losem wszyatkich i
wszystkiego.
- O bogini! Przepraszam za to co myślałam. Nikt nie jest taki potężny i
straszliwy jak ty! Unmei! Silniejszej od ciebie, o pani, osoby nie ma! -
zawyłam starając się naprawić swój błąd.
- Destiny. Twoje imię oznacza przeznaczenie, a co z tym idzie, Natera
nazwała cię na MOJĄ cześć. Powinnien być to przywilej dla ciebie, a nie
powód do wstydu. Nie myśl, że pozostawie cię bez kary - Unmei
uśmiechnęła się lekko. - Nie wyjawię ci twojego przeznaczenia, ale twoją
karą będzie... Pozostawię na tobie swój znak...
Wytrzeszczyłam oczy.
- Co?!
- Nie wiesz o co mi chodzi. Ja, Unmei, mam swój własny znak. Chcę tylko
pozostawić na tobie właśnie ten znak - odpowiedziała i nim zdążyłam coś
powiedzieć, Unmei mruknęła coś i powiedziała - I już.
Spojrzałam na siebie i zauważyłam, że obok ogona mam niebieski znak w
kształcie księżyca i kółka. Później Unmei zniknęła, a ja w skrusze
wróciłam do domu, przepraszając Naterę za swoje zachowanie.
Teraz, w tym roku, to ja zrobiłam to sam, co Natera. Rozpaliłam ognisko i
wrzuciłam do niego to, co było najlepsze co upolowałam, czyli jednego
zająca. Może to bardzo ubogo, ale to naprawdę najlepsze, co mogłam
upolować.
Teraz jestem w dobrych stosunkach z Unmei, nie to co kiedyś. Te urodziny spędziłam dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz