środa, 15 lipca 2015

Od Destiny do kogoś

Byłam w lesie, w którym się urodziłam. Kupka śniegu, w której kiedyś znalazła mnie Natera, dawno już się stopiła i teraz w tym miejscu wyrósł mały krzaczek. Przechodziłam obok pogrążona w zadumie, spoglądając ledwo na roślinkę. Stawiałam ostrożnie łapy, pilnując samej siebie, żeby czegoś przypadkiem nie zauważyć. Każdy szczegół był ważny, każda gałązka na brunatnej, pokrytej trawą ziemi, każdy liść na drzewach. Wszystko było zgodne z tym, co pamiętałam, nic się nie zmieniło. Tylko mała roślinka, która wyrosła z pamiętnej kupki śniegu. Ona zawsze była inna, niepasująca do reszty lasu, bowiem drzewa były iglaste, zwykłe sosny i świerki, lecz krzaczek był porośnięty magicznymi malinami. Malinami...
Zaczęłam biec przed siebie, oddając siebie wiatrowi i duchowi przyrody. Wokół mnie szumiały liście drzew, a jednak wszystko wydawało się ciche i takie spokojne. Pobiegłam nad jezioro, w którym woda była zimna, lecz na swój sposób przyjemna. Tafla była gładka, a kolor ciemnobrązowy. Weszłam do wody i zanurzyłam się aż po łepek. Wokoło pływały małe ryby, na dnie rosły małe roślinki, nawet jeśli same jezioro było małe i płytkie. Wolno pływałam, rozmyślając o tym, co będę robiła po wyjściu z wody.
Nie potrafiłam magią wpływać jakkolwiek na wodę, dlatego darowałam sobie czary i dalej spokojnie dryfowałam. Nagle do moich uszu dobiegł dziwny dźwięk, jakiś pisk. Zdziwiona przystanęłam i zaczęłam nasłuchiwać, pewna, że zaraz dźwięk się powtórzy. Nic takiego jednak nie nastąpiło i powróciłam do pływania. Wtem, fala wody runęła na mnie i wyrzuciła na dno. Jak to tchórz, łomotałam się pod powierzchnią wody, po chwili wypływając na powierzchnie. Co to było, pomyślałam i wyszłam z wody, dopiero teraz dostrzegając wilka, stojącego tuż nade mną.
<Ktoś dokończy? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT