poniedziałek, 14 grudnia 2015

Od Touki cd Lelou

Przybrałam postawę atakującą. Popatrzyłam na basiora tak by przyjął tą samą pozycję. Krzaki trzęsły się tak, jakby był tam co najmniej 2 metrowy niedźwiedź. Na tą myśl zaczęłam opracowywać w głowię taktykę bitwy z ów stworem. Nagle ku naszym oczom ukazała się obrzydliwa, ruda, ze świecącymi oczami i pianą na ustach zmutowana wiewióra. Na widok owego gryzonia zrobiło mi się lżej, lecz kiedy wiewiórka z impetem rzuciła się na Lou zrozumiałam, że to nie przelewki. Wiewiórka próbowała zagryźć basiora, mimo że basior bez większego problemu odpychał ją to ona się nie poddawała, za wszelką cenę chciała coś zrobić. W pewnym momencie zrobiło się o na tyle śmieszne, że usiadłam i zaczęłam się śmiać z zaistniałeś sytuacji...
Myślałam, że wiewiórka mimo tego, że była niezłomna w końcu się podda..lecz to co zobaczyłam sprawiło, że serce zaczęło walić o żebra, a umysł wpadł w panikę. Te rude stworzenie kichnęło czymś na Lelou, a on momentalnie osłabł, kiedy opadł z sił wiewiórka odeszła, najwyraźniej miała taki plan. Basior zaczął skomleć i wymiotować, zdesperowana podeszłam do niego i zaczęłam go pocieszać i zapewniać:
-Lelou, spokojnie jestem przy tobie, spokojnie.
Basior odpowiedział coś w rodzaju stęknięcia zrozumiałam to jako ''boli mnie''. Spojrzałam mu w oczy, zaczęły mu łzawić. Dotknęłam mu czoła, było rozpalone.
-Cholerna wiewiórka...-syknęłam.
Nie tracąc ani chwili dłużej, zaczęłam głośno i długo wyć. Wyłam tak długo, aż uznałam, że ktoś mnie usłyszał. Przykryłam basiora liśćmi, tak aby było mu ciepło, nieopodal był strumyk, wzięłam duży liść imitujący miskę i napełniłam go wodą. Często biegałam po wodę, gdyż przy wysokiej gorączce basiorowi chciało się pić. Od czasu do czasu zmroziłam go lekkim śniegiem, by gorączka choć przez chwilę ustąpiła.
Nie mogłam pobiec po pomoc, ponieważ było to zbyt ryzykowne. Musiałam zostać by poić go, pilnować (przed niebezpieczeństwem - wygłodniały niedźwiedź nie pogardzi wilkiem) i czekać aż nadejdzie pomoc by zdać relację. Zapadła noc, a pomoc dalej nie przychodziła, zaczęłam nerwowo się zastanawiać co robić. Zmęczona i zmarnowana przyniosłam ostatnią porcję wody. Śpi. Tak mi się przynajmniej wydaje..Przestraszona podeszłam i zaczęłam przysłuchiwać się jego oddechowi.
-Uff, żyje. - powiedziałam z ulgą.
Oczy zamykały mi się mimowolnie, więc postanowiłam położyć się koło basiora i trwać przy nim. Czułam się beznadziejnie. Nagle ktoś zaczął mnie szturchać i momentalnie wybudziłam się ze snu.
-Touka, Touka! - krzyczał jakiś wilk.

<Lelou?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT