- W porządku- szepnęłam do ucha basiora i oparłam lekko łepek o niego.
Zapomniałam prze chwile o całym świecie. Jedyne co miałam prze oczami to
Rivaille. Jednak szybko ocknęłam się z tego stanu. Uśmiechnęłam się
lekko i zamknęłam na chwile oczy. Nagle poczułam przeszywający ból w
okolicach głowy. Jęknęłam cicho po czym straciłam przytomność.
- Riki? Riki, halo obudź się- powróciły mi zmysły i usłyszałam głos
Rivai’ego. Pod sobą czułam metal. Ktoś mnie zamkną w klatce? Otworzyłam
jedno oko i drugie. Zobaczyłam chyba z piętnaście wilków zamkniętych w
klatce. Wszyscy byliśmy w jakimś pomieszczeniu. Większość zamkniętych
wilków leżało w bezruchu. Jak by się już z tym pogodzili, że zostali
uwięzieni. Ale niektórzy nadal niespokojnie chodzili w klatce.
Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w stronę z której dobiegła
wcześniej głos mojego partnera. Rivaille stał i patrzył się na mnie.
Spojrzałam na jego zabandażowana łapę. Na szczęście opatrunek nie
przesiąkł strasznie krwią. To oznaczało, że jest w miarę dobrze.
Położyłam się na brzuchu.
- C-co za miejsce? I co stało?- szepnęłam do Rivai’ego. Chciał zacząć
mówić, lecz odezwał się jakiś wilk który był w klatce po mojej lewej
(Rivaille był po prawej).
- Targ. Targ magicznych stworzeń. Dokładniej wilków. Kilka miesięcy temu
trójka mężczyzn znalazła w lesie magiczne wilki i postanowiła zrobić
interes. Pomyśleli, że jeśli znaleźli kilka takich to pewnie jest ich
więcej. Nie mylili się. I tak nadeszły czasy polowań na nas. Ludzie
myślą, że to zwykłe wytrenowane bardzo dobrze psy. Dlatego je kupują.
Kiedy ktoś się już zgodzi to ci faceci dają mu leki uspokajające
opakowaniu w którym są leki dla psów i mówią, że trzeba danemu ,,psu’’
dawać co dwanaście godzin. Jednak wciskają taki kit każdemu- skończył
obcy wilk. Popatrzyłam się na niego. Wyglądał na starego. Podniosłam się
ostrożnie i podeszłam do ściany klatki która była najbliżej
Rivaille’go.
- Uciekniemy stąd… Obiecuje- szepną Rivai.
- Wiem, wiem, że nam się uda- uśmiechnęłam się lekko do niego po czym dodałam- pomożemy też innym wilkom.
Basior skina głową. Na chwile odwróciłam głowę i się zamyśliłam. Jakiś
cza temu leżałam spokojnie w Rivaille’m na trawie przytulając się do
tego. A teraz? Teraz jestem zamknięta w jakieś klatce. Sama, pomiędzy
metalowymi kratami… Nagle do pomieszczenia weszła ów trójka mężczyzn.
Jeden trzymał w ręku strzykawkę z jakimś płynem. Wszystkie wilki
pouciekały do ścian klatek które była najdalej od nich. Ja jednak stałam
przerażona i śledziłam ich wzrokiem. Ten ze strzykawką ruchem ręki
pokazał na mnie. Dwójka pozostałych przybliżyła się do mnie. Jeden
złapał mnie za przednie łapy i za pysk, a drugi trzymał mnie przy ziemi i
za tylnie łapy. Jak chcieli mnie złapać to chciałam ich ugryźć, ale
działali bardzo szybko. Nie udało mi się też wyrwać. Ten ze strzykawką,
podszedł bliżej po czym sprawdził przedmiot. Rivai próbował ugryźć tego
co był najbliżej niego, ale mu się nie udało. Ja z przerażeniem
patrzyłam na ludzi. Nagle ten ze strzykawką, wbił mi jej igłę w ciało
wciskają płyn. Przez cały proces cicho piszczałam. Kiedy skończył, wyją
igłę, przemył ranę, a jego pomocnicy odeszli. Poczułam jak cała
adrenalina ze mnie z chodzi i staje się spokojniejsza. Położyłam się i
czekałam na rozwój wydarzeń. Czułam się jak bym straciła cała siłę.
Rivaille’mu zrobili to samo jednak mu lepiej szło wyrywanie się jednak
mu się udało. Oboje teraz leżeliśmy spokojnie. Zrobili tak jeszcze z
kilkoma innymi wilkami oczywiście każdemu inną igłą. Po wszystkim ludzie
zaczęli nas wynosić z pomieszczenia i przenosić na jaką łąkę do której
prowadziła mała wydrążona ścieżka. Kiedy nas postawili, spojrzałam na
chorą łapę Rivaille’go. Udało mi się, to ponieważ basior leżał obok
mnie. Teraz było widać więcej krwi. Modliłam się w duchu by znów nie
było z nią tak źle jak wcześniej. Byliśmy tam trochę. Zobaczyłam jak
kupowali z dwa wilki. Na szczęście nas nie wzięli. Jednak przyszedł
jakiś wysoki mężczyzna i przyglądał się Riaille’mu. Nagle basior
podniósł łeb, pomachał nim i podniósł się momentalnie warcząc na
człowieka i pokazując zęby. Jak by środek który nam podali zszedł z
niego szybciej. Facet odskoczył, a ci którzy nas sprzedawali próbowali
go powstrzymać, jednak na razie im się to nie udawało. Delikatnie
podnosiłam głowę przyglądając się temu, jednak nadal czułam brak siły.
<Rivaille? Co się stanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz