wtorek, 1 grudnia 2015

Od Modlisznika do kogoś

Niedawno wzeszło słońce a ja wciąż poruszałem się powoli po zupełnie nie znanym mi lesie.Byłem wciąż słaby po niedawnej potyczce z lisem.Wolno sunąłem przed siebie niemalże potykając się o własne łapy.Z rozmyślań wyrał mnie przeciągły warkot dochodzący z organu którego kiedyś mogłem nazwać żołądkiem.Stanąłem i uniosłem łeb nadstawiając uszu.Pusto, tylko gdzie niegdzie można było usłyszeć srogie krakanie gawronów które zebrały się w koronie ogołociałego już drzewa.Zaciekawił mnie ten widok, w końcu gdzie padlinożercy, tam musi być i padlina.Nie myliłem się.Chmara czarnych ptaków poderwała się do góry gdy podeszłem obejrzeć zdobycz.Młoda łania, zabita kilka dni temu i pozostawiona w małym wgłębieniu.Pewnie zdobycz jakiejś watahy....Niewiele myśląc złapałem jelenia za kark i na daremno starałem się wyciągnąć go z dołu by zapuścić się w gląb lasy i tam skąsumować go bez obawy o gniew sfory wilków.Usiadłem zdyszany na ziemi."Nie ma co...trzeba zacząć teraz"pomyślałem po czym zabrałem się za jedzenie.Łapczywie połykałem kawałki krwistego mięsa tak jakby miał to być mój ostatni posiłek.Nagle usłyszałem za sobą odgłos łamanej gałęzi.Podniosłem zaplamiony krwią pysk i zacząłem się rozglądać.Czyżby ktoś tu był?

<Ktoś może ma ochotę spuścić mi manto za ktadzież jedzenia XD?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT