środa, 21 października 2015

Od Ashity do Zuko

Nie wiedziałam, dlaczego słyszę myśli Zuko, ani dlaczego jestem w stanie się z nim porozumiewać mimo dzielącej nas odległości. Żałowałam, że nie ma ze mną Lulu- stworek zapewne teraz wesoło biega po lesie, a ja nie zamierzam narażać go na niebezpieczeństwo.
Jednak teraz rzecz najważniejsza- z Zuko dzieje się coś niedobrego! Niewiele myśląc, zawróciłam, biegnąc przed siebie ile sił w łapach. Złoty naszyjnik z wizerunkiem księżyca, który basior podarował mi dawno temu, rozjarzył się ciepłym blaskiem i wskazywał przed siebie. W myślach cały czas wołałam imię wilka, czekając na odpowiedź, której jednak nie otrzymałam...
A może wydarzyło się już najgorsze..?
Szybko pomachałam łbem, odganiając ponure myśli. Na pewno nic mu nie jest, muszę tylko szybko mu pomóc.
Na miejsce dotarłam po kilku minutach, które zdawały się być wiecznością. Zamknęłam na chwilę oczy, zmęczona biegiem.
- Ash!- usłyszałam.- Miałaś uciec i przyprowadzić pomoc!
Odrzuciłam łeb do tyłu i spojrzałam na basiora z lekkim uśmiechem.
- Też cię kocham i dziękuję za serdeczne powitanie- odparłam, machając ogonem.
Waru warknął głośno i spojrzał na basiora, jakby nie mógł zdecydować, kogo woli zaatakować najpierw.
- No chodź tu, ty wielka, śmierdząca kulo!- krzyknęłam, skacząc na potwora.
Ten szybko odskoczył, ale dzięki temu oddalił się nieco od Zuko. Basior natychmiast wstał, delikatnie się uśmiechając.
- No, bohaterze- powiedziałam.- Teraz nawet nie myśl mnie nigdzie odsyłać, bo ręczę, że nim ten potwór zdąży cię chociażby zadrasnąć, zdążę cię udusić. Dobrze?
- No pewnie- wilk pocałował mnie delikatnie.- Ruszamy?
- W każdej chwili.
Waru uprzedził nas, biegnąc w naszym kierunku z nieprawdopodobną szybkością. Nagle poczułam dość mocny ból brzucha, jakby ktoś uderzył mnie od wnętrza młotem. Nie zdążyłam dostatecznie uchylić się od szarżującego stwora, co poskutkowało tym, że jego pazur rozciął mój policzek. Ciepła krew spłynęła mi po sierści, barwiąc ją na czerwono.
- Nic ci nie jest?- zapytał Zuko.
- Skądże- wyprostowałam się z godnością, powstrzymując śmiech.- To dopiero rozgrzewka.
Zaatakowaliśmy poczwarę, używając magii. Po kilku minutach z Waru pozostała jedynie gromadka popiołu, którą szybko rozwiał wiatr.
- No, bohaterze- objęłam mocno basiora.- To może w ramach odpoczynku pójdziemy na mały spacer?
< Zuko? Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
NewMooni
SOTT